REKLAMA

Targówek

różne »

 

Nauczycielka z Bródna zginęła podczas nurkowania

  22 maja 2012

alt='Nauczycielka z Bródna zginęła podczas nurkowania'

Pod koniec długiego weekendu podczas nurkowania w zbiorniku w Piechcinie zginęła Beata Tkaczyk-Bobińska, nauczycielka z bródnowskiej szkoły na Balkonowej. Społeczność szkolna była wstrząśnięta tą informacją. Nauczycielka cieszyła się dobrą opinią u rodziców, a dzieci ją bardzo lubiły. Wczoraj została pochowana na Bródnie. W pogrzebie wzięło udział mnóstwo uczniów i nauczycieli. Obecny był poczet sztandarowy szkoły.

REKLAMA

49-latka kilka lat temu uzyskała uprawnienia nurkowe, do bazy nurkowej nad zalanym kamieniołomem przyjechała wraz z grupą znajomych, by wypocząć i podnieść swoje umiejętności. Kilkudniowy pobyt mieli zakończyć zanurzeniem w niedzielne południe, z asekuracją i partnerami - zgodnie z zasadami bezpieczeństwa, które nie pozwalają m.in. na samodzielne schodzenie pod wodę. Ponieważ kamieniołom ma głębokość do 25 metrów, niezbędna jest dekompresja - trzeba bowiem pamiętać, że pod wodą panuje większe ciśnienie niż na powierzchni i organizm człowieka jest temu ciśnieniu poddawany przez całe zanurzenie. Kurczą się płuca, a dodatkowo przy oddychaniu przez akwalung zwiększa się ilość azotu we krwi (mieszanka oddechowa dla nurków to w większości przypadków sprężone powietrze, w którym jest ponad 3% tego gazu). Przy wynurzaniu ciśnienie się zmniejsza i istnieje ryzyko, że azot we krwi wytrąci się w postaci pęcherzyków, które mogą powodować zator i w konsekwencji śmierć. Dlatego płetwonurkowie podczas wychodzenia na powierzchnię tak wyliczają czas wypłynięcia, by azot został z organizmu usunięty podczas oddychania, bądź robią przystanki dekompresyjne, by ciało "oswoiło się" z niższym ciśnieniem.

Nieoficjalnie wiadomo, że nauczycielce zabrakło powietrza w butli, więc oddychała do spółki z kolegą, korzystając z jego aparatu. Policja nie zdradza szczegółów. Nie wiemy, czemu nie doszło do pełnej dekompresji. Kobieta po wyjściu na powierzchnię straciła przytomność. Koledzy rozpoczęli akcję reanimacyjną, na miejsce przyjechało też pogotowie ratunkowe. Ze szpitala w Inowrocławiu, gdzie najpierw ją przewieziono, helikopterem trafiła do Gdyni, gdzie znajduje się jedna z pięciu komór hiperbarycznych, będących jedynym ratunkiem dla ofiar źle wykonanej dekompresji. Niestety, na miejscu lekarz stwierdził zgon 49-latki.

- Gromadzimy materiały i powołaliśmy biegłego, dzięki któremu będziemy mogli ustalić, czy do śmierci kobiety przyczynił się wadliwy sprzęt, brak umiejętności czy jeszcze inne okoliczności - mówi prokurator Dariusz Mańkowski z prokuratury rejonowej w Szubinie, gdzie prowadzone jest śledztwo. - Czekamy też na wyniki sekcji zwłok z Gdańska, które określą, czym spowodowana była śmierć. Ponadto przesłuchujemy świadków. Dopiero po zdobyciu pełnej dokumentacji medycznej i przebadaniu sprzętu nurkowego będziemy mogli powiedzieć coś więcej. Teraz bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości: zbyt szybkie wynurzanie, awarię akwalungów, złe przygotowanie, jednak jest to dopiero początek śledztwa i o niczym nie chcę przesądzać.

(wt)

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuTargówek

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuTargówek

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA