Najbliższa stołówka czynna w szkole obok?
12 września 2008
"Przepraszamy, taras widokowy nieczynny. Najbliższy czynny taras na lotnisku we Wrocławiu" - takie hasło pokazał nam w nieśmiertelnym "Misiu" Stanisław Bareja. Ten absurd ma pokrycie w rzeczywistości - Szkoła Podstawowa nr 314 na Porajów nie ma stołówki dla dzieci, bo nie została na czas wyremontowana. Od czerwca.
Zadzwoniliśmy do szkoły 3 września, przedstawiając się jako rodzice ucznia. - Od czerwca trwa remont, przecież na drzwiach szkoły wiszą ogłoszenia - poinfor-mowano nas w sekretariacie. - Wymieniana jest glazura i instalacje, do 20 września stołówka będzie nieczynna. Brnęliśmy dalej: - A co do tego czasu? - Nic, jeśli re-mont potrwa dłużej niż do dwudziestego, dzieci będą miały dowożone posiłki.
Ta krótka rozmowa uświadomiła nam tradycyjny polski tumiwisizm: remont za-planowano (sarkastyczny eufemizm) kompletnie bez pomysłu - trwa już trzeci mie-siąc, nie wiadomo kiedy się skończy, a dzieciakom głodówka nie zaszkodzi. Wia-domo - człowiek szczupły to człowiek zdrowy.
Szkoła publiczna podlega dzielnicy, która odpowiada za przeprowadzenie re-montu. Zapytaliśmy, kto konkretnie jest winny obecnej sytuacji.
- Po rozpoczęciu robót okazało się, że są niezbędne prace dodatkowe - twierdzi wiceburmistrz Piotr Smoczyński. - Ich zaplanowanie i wdrożenie zajęło czterdzieści dni, udało się jednak zmniejszyć poślizg do dwudziestu sześciu. Z tego co wiem, catering dla uczniów już istnieje, nie mam informacji, aby miał dopiero powstać. Remont był absolutnie niezbędny, opóźnienia nie powstały z naszej winy - podsu-mowuje burmistrz.
Co ciekawe, wiceburmistrz Smoczyński twierdzi, że termin zakończenia re-montu to 20 października. Czyżby dzielnica nie poinformowała o tym szkoły?
Dyrekcja placówki nic też nie wie, jakoby catering był już zorganizowany. Po-twierdza, że będzie wcześniej, niż 20 września, ale w chwili oddawania do druku "Echa" go nie było.
(wt)
Nasz komentarz
Średnio co trzecie dziecko w Polsce chodzi głodne i powinno był dożywiane. W War-szawie też nie jest różowo. Głównym miejscem, gdzie dzieci otrzymują ciepły po-siłek - często, niestety, jedyny w ciągu dnia - jest szkoła. Jak widać, nie każda. Złośliwie można by stwierdzić, że wiele dzieciaków ucieszyłoby się bardziej, gdyby zamiast stołówki nie zdążono z remontami klas. Złośliwości na bok - nam nie mieści się w głowach, aby prosty remont trwał trzy miesiące i nikt - z użytkownikiem bu-dynku włącznie! - nie wiedział, kiedy się skończy. Pomyślmy - kiedy remontujemy mieszkanie - sami bądź z pomocą fachowców - potrafimy określić, w jakim czasie położymy glazurę, kiedy założymy elektrykę, ile czasu zajmie nam kucie ścian pod rury. Tymczasem w szkole termin ukończenia remontu jest kompletnie niepewny: "Jeśli remont nie zakończy się do 20 września". Informacje z taką datą wiszą na drzwiach wejściowych, tymczasem dzielnica jako termin ukończenia prac podaje październik.Do tego dorzućmy niefrasobliwość przy organizacji "stołówki zastępczej" - ja-kakolwiek akcja żywienia uczniów rozpocznie się dopiero trzy-cztery tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego!