Nabici w butelkę przez telefon - odcinek trzeci
12 listopada 2013
Rzekomo specjalistyczne publikacje dla księgowych, tani prąd, niezwykle korzystne abonamenty telefoniczne, pościel o szczególnych właściwościach - takie produkty wciskane są starszym mieszkańcom Legionowa niemal na siłę przez telefonicznych konsultantów, biegłych w sprzedażowych sztuczkach.
Tym razem do redakcji zgłosiła się księgowa pracująca w jednej z legionowskich szkół.
- Zadzwoniła do mnie przedstawicielka wydawnictwa z ofertą zakupu zeszytów ubezpieczeń społecznych. Jestem księgową, więc dałam się namówić na bezpłatny zestaw tych broszur. Umowa była prosta: przysyłają bezpłatnie pierwszą paczkę, jeśli mi się nie spodoba, wysyłam rezygnację z dalszych części. Brak mojej odpowiedzi miał być jednoznaczny ze zgodą na zakup pozostałych zeszytów - opowiada pani Joanna. Przez kolejny miesiąc o całej sprawie zapomniała, a pod koniec października dostała przesyłkę. - Zeszyty były praktycznie bezwartościowe, więc tego samego dnia napisałam rezygnację. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że za przesyłkę muszę zapłacić 191 zł, bo otrzymałam już "tę drugą". Co stało się z pierwszą, bezpłatną? Na legionowskim rynku pojawiła się nowość: firma z Wrocławia oferująca usługi telekomunikacyjne.Firma nazywa się PSA SA. Nazwa brzmi swojsko, więc ludzie myślą, że rozmawiają z dotychczasowym operatorem - TP SA. - Usłyszałam, że być może zaginęła na poczcie. Rezygnacja z zakupu nie wpłynęła na czas, więc mam zapłacić. Co ciekawe mojej koleżance wmawiali, że płatne zeszyty były wysłane razem z bezpłatnymi - mówi legionowska księgowa.
Po zgłoszeniu od pani Joanny, napisaliśmy do wydawnictwa "Wiedza i Praktyka" prośbę o komentarz. Jeszcze tego samego dnia reklamacja pani Joanny została przyjęta!
- Wysyłka została nadana za pośrednictwem Poczty Polskiej, wszystko jednak na to wskazuje, że nie dotarła, klientka nie mogła więc dokonać testu publikacji i zdecydować o ewentualnej rezygnacji lub kontynuowaniu zamówienia - tłumaczy oczywiste Robert Wierzbicki z wydawnictwa. Dodaje też, że ponieważ firma nie otrzymała rezygnacji uznano, że klientka jest zainteresowana prenumeratą. - Rzeczywiście 25 października klientka zgłosiła rezygnację z zamówienia, jednak pracownik firmy uznał, że 14-dniowy okres rezygnacji minął dwa tygodnie wcześniej - mówi Wierzbicki. Pani Joanna z niedowierzaniem słucha wyjaśnień firmy.
- Taki sam rzekomy pech miała moja koleżanka z pracy. Cóż za zbieg okoliczności - mówi sarkastycznie i podkreśla, że nigdy więcej z żadnymi handlowcami rozmawiać nie będzie.
W internecie można znaleźć mnóstwo komentarzy osób, namówionych w podobny sposób na publikacje tego wydawnictwa. Telefoniczni konsultanci skutecznie znajdują kolejnych klientów.
Tylko załamać ręce
O podobnych praktykach wiele wie powiatowy rzecznik konsumentów. Do znudzenia ostrzega przed takimi formami naciągania ludzi. Szczególnie popularne w Legionowie są ostatnio prezentacje, na których sprzedawane są usługi medyczne albo pościel.
- Nie wiem dokładnie, na ile nieuczciwie przedstawiane są informacje podczas prezentacji, a na ile ludzie są naiwni i bez czytania podpisują umowy. Są przekonani np. że pościel ma kosztować kilkaset złotych, a okazuje się, że nawet 6 tys. Wysokość raty przyjmują jako cenę całkowitą, chociaż w umowie jest zazwyczaj wyraźnie wyjaśnione, ile i za co mają zapłacić - mówi Agnieszka Załuska.
Dodaje też, że powrócili do Legionowa sprzedawcy "tańszego" prądu z Radomia. Ich klienci zauważają, że zostali nabrani, dopiero jak zaczynają do nich przychodzić zawyżone rachunki.
- Mieszkańcy podpisują umowy z nowym dostawcą energii przekonani, że zapłacą mniej. Okazuje się, że jest drożej, bo przychodzi też rachunek z PGE za tzw. przesył - tłumaczy rzeczniczka.
Na legionowskim rynku pojawiła się też nowość: firma z Wrocławia oferująca usługi telekomunikacyjne.
- Firma nazywa się PSA SA. Nazwa brzmi swojsko, więc ludzie myślą, że rozmawiają z dotychczasowym operatorem - TP SA. Ma być taniej, więc podpisują umowy i oświadczenia o zmianie usługi. O tym jednak, że zmieniają firmę, dowiadują się od dotychczasowego usługodawcy, kiedy dzwoni i pyta o powód rezygnacji. "Ja nie zmieniam operatora, miałem mieć tylko niższy abonament" - reagują zaskoczeni ludzie. Anulują rezygnację i tym samym decydują się na płacenie dwóm firmom - mówi Agnieszka Załuska i dodaje, że rozwiązanie umowy z PSA SA. zawartej na dwa lata jest kosztowne. - Trzeba zapłacić karę w wysokości wielokrotności abonamentu. Nie dajmy się nabierać na takie sztuczki! - przestrzega rzeczniczka.
Anna Sadowska