To jego zaatakował Goncalo Feio. "Kuweta roztrzaskała mi się na głowie"
- Feio wyszedł, tam stało dwóch sponsorów. Przechodził obok nich i rzucił: "W moim kraju tak się załatwia sytuacje" - opowiada Paweł Tomczyk w Przeglądzie Sportowym Onet. Były prezes Motoru Lublin opowiedział, jak doszło do ataku Goncalo Feio na jego osobę.
- Chciał zrobić konfrontację. Szukał jej, poszedł do pomieszczenia administracji. Byli tam też kibice, choć nigdy wcześniej ich tam nie widziałem. Ja też przyszedłem. Całe szczęście ze mną pojawiło się kilka osób, które były świadkami tego, co się wydarzyło - opowiada Tomczyk, który jest obecnie dyrektorem sportowym Korony Kielce.
- Tam stali ludzie. Obok mnie jedna osoba, druga, ja pomiędzy nimi. Feio kopnął w biurko, wziął kuwetę i rzucił we mnie, jeszcze z wyskoku. Plastikową kuwetą naprawdę trudno jest zrobić krzywdę. Bardzo trudno. A ona roztrzaskała się mi na głowie. Przyłożyłem rękę, patrzę: krew. Mówię: Nie no, pieprznięty. I wyszedłem do łazienki - mówi Tomczyk i dodaje, że do tej pory pozostała mu blizna, a gdyby Feio trafił "półtora centymetra niżej, to nie miałby oka".
- Feio wyszedł, tam stało dwóch sponsorów. Przechodził obok nich i rzucił: "W moim kraju tak się załatwia sytuacje". Taki dumny. Zszedł do szatni, powiedział trenerom: "Zaj*** prezesowi i następny będzie Wątróbka [Maciej, kierownik stadionów i boisk w lubelskim MOSiR-ze]" - mówi Tomczyk, który pozwał Feio oraz Zbigniewa Jakubasa, właściciela Motoru Lublin. A to dlatego, że to Tomczyk został zwolniony po tej sytuacji i żąda należnego mu wynagrodzenia wynikającego z umowy oraz odszkodowania od Jakubasa. Za to prokuratura już w styczniu umorzyła postępowanie w sprawie Feio i rzucie kuwetą, ale Tomczyk pozwał go również prywatnie.
Źródło: przegladsportowy.onet.pl