Apostazja w Polsce. Co oznacza wystąpienie z Kościoła katolickiego?
Janusz Omyliński, twórca popularnego kanału YouTube "Lekcja Religii", zdecydował się na apostazję, czyli formalne wystąpienie z Kościoła katolickiego. W rozmowie z Onetem opowiada o procesie, konsekwencjach i powodach swojej decyzji. Jak podkreśla, jego krok był nie tylko aktem osobistego wyboru, ale także symbolicznym protestem przeciwko roli Kościoła w polskiej polityce.
Omyliński zauważa, że w Polsce coraz więcej osób dystansuje się od Kościoła katolickiego, choć nie zawsze formalizuje ten proces. - Nie w sposób nagły, że ludzie masowo wypisują się i nagle przestają być członkami instytucji, ale raczej dokonujemy cichej, biernej, pasywnej apostazji, czyli po prostu przestajemy uczestniczyć w życiu Kościoła, choć formalnie się z niego nie wypisujemy - mówi w rozmowie z Onetem.
Jego własna droga do apostazji rozpoczęła się już w młodości, kiedy na komunię dostał Biblię. - To był chyba jeden z punktów zwrotnych w moim życiu - opowiada, tłumacząc, że lektura Pisma Świętego wzbudziła w nim pytania, na które nie otrzymał odpowiedzi, a z czasem zaczął dostrzegać sprzeczności i oddalać się od wiary.
Decyzja o apostazji niesie za sobą poważne konsekwencje, zarówno formalne, jak i społeczne. - Apostazja wiąże się z ekskomuniką, co oznacza, że nie można uczestniczyć w sakramentach, być chrzestnym czy świadkiem na ślubie. Nie można też liczyć na kościelny pogrzeb - wyjaśnia Omyliński. Co ciekawe, nawet po apostazji Kościół nie usuwa danych osobowych apostaty z ksiąg parafialnych. Jak podkreśla Naczelny Sąd Administracyjny, Kościół w Polsce ma w tym zakresie autonomię, którą gwarantuje Konstytucja RP.
Mimo formalnego wystąpienia z Kościoła, Omyliński przyznaje, że według prawa kanonicznego "raz ochrzczony, na zawsze pozostaje chrześcijaninem". - Nie można wyjść z Kościoła tak, jak z organizacji, składając legitymację. Apostazja to bardziej symboliczny akt - podkreśla.
Janusz Omyliński uważa, że polski Kościół stoi w obliczu poważnego kryzysu. - Społeczeństwo się zmienia, a Kościół nie nadąża za tymi zmianami. Coraz więcej osób odrzuca tradycyjne dogmaty, a młodzi ludzie szukają duchowości na własnych warunkach - mówi. Jego zdaniem, przyszłość Kościoła zależy od zdolności do otwartej dyskusji i adaptacji do nowych realiów. - Jeśli Kościół nie dostrzeże problemu, będzie kontynuował swoją powolną, cichą marginalizację - podsumowuje.
Źródło: onet.pl