Mimo świateł na Oławskiej niebezpiecznie
2 grudnia 2011
- Bardziej niż kolorowa fontanna na Bemowie przydałaby się kładka dla pieszych nad ulicą Powstańców Śląskich - alarmuje matka malucha uczęszczającego do Szkoły Podstawowej nr 341 przy ul. Oławskiej.
Matka zasugerowała, aby nad Powstańców Śląskich zrobić kładkę. Dzięki temu rodzice nie martwiliby się, czy sygnalizacja działa i czy dziecko bezpiecznie dotrze i wróci ze szkoły.
- Budowa kładki jest pomysłem mało realnym, zarówno ze względów urbanistycznych, jak i finansowych. Obecnie w całym mieście odchodzi się przecież od budowania przejść podziemnych czy kładek, jako rozwiązań niefunkcjonalnych i nieprzyjaznych dla pieszych, wymagających znacznego nadkładania drogi - ocenia wiceburmistrz Krzysztof Zygrzak.
Stopek przynajmniej się nie psuł
Jeszcze trzy lata temu przy zebrze stał pan "stopek", który przeprowadzał dzieci przez ulicę, ale wówczas nie było świateł.- Pan "stopek" został zlikwidowany, na Bemowie nigdzie go nie widziałam. Do siódmego roku życia dziecko nie może samo chodzić do szkoły. Rodzice muszą dziecko odprowadzać, albo zapewnić mu opiekę. Nikt nam nie zgłaszał, że jest niebezpiecznie na przejściach na Powstańców Śląskich. Na spotkaniu z rodzicami takiego tematu nie było. Owszem kiedyś domagano się bezpiecznego przejścia, ale było to zanim powstały światła - wyjaśnia Krystyna Gawrjołek, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 341 przy Oławskiej.
Do szkoły, urzędu lub ZDM
Urzędnicy mówią krótko - trzeba zgłaszać. - Jeśli my, jako urząd lub dyrekcja szkoły dostaniemy sygnał, że sygnalizacja nie działa, to doraźnie możemy sytuację rozwiązać. Możemy wysłać na ten czas strażnika miejskiego albo policjanta, którzy pomogą dzieciom przejść przez jezdnię przez te kilka godzin - tłumaczy wiceburmistrz Krzysztof Zygrzak.Awarie się zdarzają
Jak to z urządzeniami bywa, awarie się zdarzają. Mieszkańcy mogą dzwonić pod specjalny numer telefonu, pod którym przyjmowane są zgłoszenia 22 19-633. Telefon czynny jest przez całą dobę, także w święta.- Mamy konserwatora, którego zadaniem jest dopilnowanie, aby sygnalizacja świetlna i lampy uliczne działały. W jego gestii leży naprawa. Jeśli my zgłaszamy, że sygnalizacja nie działała, wówczas potrącamy mu z faktury. Gdy sam zauważy awarię, to nie ma potrąceń za naprawę. Po zgłoszeniu konserwator ma dwie godziny na naprawienie świateł, a godzinę na naprawę latarni. Warto zaznaczyć, że każda latarnia ma swój numer i trzeba podać ten numer - tłumaczy Adam Sobieraj, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
Ewelina Kurzak