Maseczki zamiast mandatu. Strażnicy miejscy uszyli je sami
14 maja 2020
Zamiast mandatu - pomoc. Strażnicy miejscy rozdają maseczki zapominalskim przechodniom.
Kiedy w życie weszły przepisy nakazujące zakrywanie ust i nosa w przestrzeni publicznej, kilkoro strażników z VI Oddziału Terenowego, obejmującego działaniami Pragę Północ, Targówek i Białołękę, poświęciło swój wolny czas na uszycie maseczek. Motywacja wszędzie była podobna - wyposażyć w niezbędny sprzęt najbliższych i znajomych. Jednak, kiedy następnego dnia strażnicy spotkali się w pracy, to okazało się, że zostało im jeszcze sporo materiału i... zapału. Postanowili więc, że powrócą do szycia. W ten sposób z pozostałych materiałów, nadmiarowych gumek i nici, powstało jeszcze 150 maseczek. - Strażnicy kilka sztuk zawsze mają w radiowozie i z uśmiechem mówią, że jeśli komuś po prostu zdarzy się zostawić maseczkę w domu lub w pracy, może liczyć na profilaktyczne ostrzeżenie i... produkty "made in OT-6" - informują z z przymrużeniem oka strażnicy miejscy.
My przypominamy, że za brak zasłoniętych ust i nosa w przestrzeni publicznej grozi mandat nawet 500 zł. W skrajnych przypadkach strażnik lub policjant może wysłać notatkę do sanepidu, a wówczas może zostać nałożona kara administracyjna, która wynosi od 5 do 20 tysięcy zł.
(DB)