Legionowski "Żak" zakpił ze słuchacza?
10 kwietnia 2013
Centrum Nauki i Biznesu "Żak" zakpił ze swoich słuchaczy i bez skrupułów zlikwidował kierunek po roku nauki. - Rok nauki mam w plecy. Zmarnowany czas i wysiłek - opowiada pan Rafał. Szkoła tłumaczy się, że z nauki zrezygnowało zbyt wiele osób i zasłania się nie do końca precyzyjnymi zapisami umowy.
- Zostałem z niczym. Straciłem rok i nie miałem możliwości kontynuować nauki. Argumentem było to, że jest zbyt mała liczba uczniów. Placówka podparła się zapisem umowy, że w przypadku mniejszej liczby chętnych niż 20 osób kierunek może nie zostać otwarty. Znawcą prawa nie jestem, ale jak dla mnie otwarcie kierunku a kontynuacja, to dwie inne sprawy, dlatego zacząłem wysyłać do nich pisma z prośbą o przywrócenie lekcji - opowiada pan Rafał i dodaje, że Centrum "Żak" uparcie obstaje przy swoim stanowisku. - To szkoła o uprawieniach publicznych. Czy możliwe jest robienie ludzi w balona bez żadnej odpowiedzialności? - pyta zdenerwowany.
Co mówi umowa?
Legionowski radca prawny Grzegorz Kuligowski przyznaje, że postępowanie placówki jest nieetyczne.
- Zgodnie z zapisami umowy szkoła mogła ją rozwiązać, jeśli zamiar przystąpienia do grupy szkoleniowej zgłosi mniej niż 20 osób, jednakże zapis ten w mojej ocenie dotyczy tylko i wyłącznie czasu i etapu tworzenia grupy szkoleniowej na początku rozpoczynania kursu zawodowego tj. przed pierwszym semestrem. Grupy szkoleniowe tworzy się przecież przed rozpoczęciem danego kursu - ocenia Grzegorz Kuligowski.
Czy to oznacza, że zapis ten nie daje szkole uprawnienia do jednostronnego rozwiązania umowy już w trakcie trwania kursu zawodowego?
- Inne rozumienie tego zapisu umowy oznaczałoby przerzucenie na słuchaczy i kursantów ryzyka gospodarczego przedsiębiorcy. To Centrum Nauki i Biznesu "Żak" zobowiązane jest tak zorganizować kursy i stworzyć grupy szkoleniowe, aby przynosiły one dochód szkole przez cały kurs (cztery semestry). Oczywiście szkoła powinna mieć także na uwadze fakt, iż normalne jest, że część słuchaczy (kursantów) odpadnie w trakcie kursu, co oznacza, że mało prawdopodobny jest fakt, że liczba osób kończących kurs równa jest liczbie go rozpoczynających - mówi Kuligowski.
- W mojej ocenie, szkoła powinna mieć na uwadze przede wszystkim wywiązanie się z zawartych ze słuchaczami umów i przeprowadzić do końca kurs szkoleniowy. Skoro grupa uległa zmniejszeniu, szkoła powinna umożliwić słuchaczom dołączenie do innej grupy szkoleniowej, tak aby interesy słuchaczy (podobnie jak szkoły) nie ucierpiały w nadmierny sposób - podkreśla Grzegorz Kuligowski.
Legionowski powiatowy rzecznik konsumentów Agnieszka Załuska jest podobnego zdania.
- Jeśli w umowie nie ma zastrzeżeń co do tego, że kurs może zostać z jakiś konkretnych przyczyn skrócony, to szkoła powinna zapewnić kursantom realizację opisanego w umowie kursu - mówi Załuska.
Tymczasem przedstawiciele Żaka nie mają sobie nic do zarzucenia.
- Możliwość rozwiązania umowy o świadczenie usług oświatowych jest zawarta w zapisach tejże umowy, wymienione są również przesłanki, które taką możliwość uzasadniają. Jedna z nich mówi faktycznie o sytuacji "gdy zamiar przystąpienia do grupy szkoleniowej zgłosi mniej niż 20 osób" - więc nie jest to równoznaczne z otwarciem kierunku, tylko z konkretną grupą, która ma przystąpić do nauki. W takim przypadku słuchaczowi nie przysługuje roszczenie o rozpoczęcie lub kontynuację nauki - wyjaśnia w odpowiedzi na pytania przedstawiciel Centrum Nauki i Biznesu "Żak". Dodaje również, że pan Rafał może przecież kontynuować naukę w innej szkole policealnej, na terenie całej Polski, która taki kierunek prowadzi.
Niestety były słuchacz nie może liczyć na wsparcie ze strony władz powiatu, który dotuje placówkę.
- Dotacja dla szkół niepublicznych o uprawnieniach szkół publicznych, do jakich zaliczają się niektóre szkoły prowadzone przez Centrum Nauki i Biznesu "Żak", jest przyznawana przez powiat nie dłużej niż na rok budżetowy. Jej wysokość obliczana jest na podstawie liczby uczniów, zgłoszonej przez szkołę i starostwo ma prawo do kontrolowania placówki jedynie w tym zakresie - wyjaśnia Joanna Kajdanowicz z legionowskiego starostwa. Dodaje też, że organem sprawującym nadzór nad wszystkimi szkołami jest kuratorium.
Zapytaliśmy w Mazowieckim Kuratorium Oświaty, czy postępowanie "Żaka" jest dopuszczalne. Niestety, do chwili oddania gazety, nie uzyskaliśmy stanowiska kuratora.
Czytelnik jest zdeterminowany. - Pójdę do sądu. Byli tacy otwarci i życzliwi, kiedy zachęcali do podpisania umowy, a teraz ignorują wszelkie argumenty.
Do sprawy wrócimy.
AS