Latarnie dla złodziei
23 kwietnia 2004
Nic się nie ustrzeże przed czujnym okiem białołęczanina. Tym razem padło na latarnie przy krańcu ul. Kobiałka. Może nie były sensowne, ale i tak nie świecą, więc przynajmniej nie ma problemu z marnowaniem energii.
Pytanie Czytelnika jest zawsze dla nas rozkazem. Spieszymy więc po wyjaśnienie do wydziału infrastruktury, gdzie specjalistą od spraw oświetlenia w dzielnicy jest inspektor Bożena Zięcina.
- Wspomniany odcinek ul. Kobiałka - od granic dzielnicy w stronę petli został oświetlony przed kilku laty. Zadanie inwestycyjne podjęto w normalnym trybie na wniosek mieszkańców, którzy mieli tutaj swoje działki - wyjaśnia inspektor Zięcina. - Oczywiście mogą być różne zdania na temat sensowności oświetlania tej czy innej ulicy. Z reguły jest jednak tak, że osoby mieszkające na danym terenie uważają, że najpilniej trzeba zamontować oświetlenie właśnie u nich.
Dziennikarz "Echa" był na miejscu i stwierdził, że droga gruntowa, nad którą zbudowano latarnie, nie prowadzi do żadnych zabudowań, nie licząc jednej posesji w głębi pola, wyglądajacej raczej na domek letni.
Tak czy inaczej sieć elektryczna została rozkradziona i w nocy panują tu ciemności, mimo tego iż stoją latarnie. Władze dzielnicy zgłosiły oczywiście sprawę policji, ale sprawców nie wykryto. - Wystąpiliśmy do Zarządu Dróg Miejskich o ponowne zainstalowanie sieci, ale do tej pory nie zostało to wykonane. Niedawno zgłosiliśmy monit, ale brakuje środków i w roku 2004 nie należy się spodziewać żadnych działań na Kobiałce - podsumowuje Bożena Zięcina. Być może w roku 2005 coś się zmieni.
Grzegorz Ciesielski