Kronika policyjna
11 czerwca 2010
Po prostu lubił... szkło. Legenda z wysokim napięciem. Pracowity taksówkarz. Gościnność nie popłaca. Matka nie chciała wydać syna. Rozbili mu nos, bo odmówił papierosów. Maślany interes.
Po prostu lubił... szkło
Młody mężczyzna z Bielan lubił brzęk szkła. Zarówno tego z mocnymi trunkami, jak i tłuczonego. Nie pogardził też szybami samochodowymi. Późnym wieczorem 26-letni Bartłomiej K. szybko opróżniał zawartość butelki. Kiedy pokazało się dno, ze złości rozbił ją o zaparkowany samochód. Było mu wciąż mało, więc postanowił zemścić się na innych pojazdach. Znalazł odpowiedni do tego kamień i zaczął roz-bijać nim szyby. W ten sposób uszkodził trzy samochody zaparkowane przy ulicy Kwitnącej. Straty pewnie byłyby większe, gdyby nie przejeżdżający patrol. Ponie-waż wandal miał we krwi prawie dwa promile alkoholu, zaopiekowali się nim pra-cownicy izby wytrzeźwień. Poszkodowani właściciele pojazdów straty ocenili na po-nad 20 tysięcy złotych.Legenda z wysokim napięciem
Przebierańców nigdy nie brakowało. Śpiewał o nich w jednej ze swoich piosenek także Andrzej Rosiewicz. Nie wszyscy jednak o nich pamiętają. Na Bielanach, przy ulicy Klaudyny, w jednym z budynków wyłączono prąd. Kiedy starsza kobieta wy-szła na klatkę, aby ustalić przyczynę, spotkała na schodach młodego mężczyznę. Zaoferował on swoją pomoc. Wytłumaczył jej, że "przypadkowo" jest elektrykiem i radzi sprawdzić prąd w gniazdkach. Po chwili zlokalizował przyczynę awarii i zaofe-rował sprawdzenie wszystkich gniazdek. Kobieta pomagała mu, wkładając do nich probówki, a "elektryk" w tym czasie plądrował mieszkanie. Gdy skończył, stwier-dził, że musi kupić nowe gniazdko, wyszedł z mieszkania i więcej do niego nie wró-cił. Dopiero po kilku dniach kobieta zorientowała się, że nie ma pieniędzy. Męż-czyzna ukradł całą jej emeryturę - 1,5 tys. złotych. Policjanci mieli już do czynienia z włamaniem "na legendę", Mariusz K. został zatrzymany. Usłyszał już zarzuty. I tak skończyła się nie tylko "legenda", ale i opowiadanie bajek, które wymyślał, chcąc się wykręcić z tego, co zrobił.Pracowity taksówkarz
Wsiadający do taksówki pasażer niejako oddaje się pod opiekę kierującego. Nikt nie zastanawia się, czy kierowca jest w formie, a już na pewno oczekuje, że tak-sówkarz jest trzeźwy. Alkohol wpływa na zachowanie ludzi w sposób powszechnie wiadomy. Na 43-letniego Macieja N. wpływał chyba w sposób szczególny: zawracał w miejscu niedozwolonym, sfałszował prawo jazdy, no i wsiadł za kierownicę kom-pletnie pijany, narażając innych uczestników ruchu na niebezpieczeństwo. Policjanci z Bielan, którzy podeszli do kierowcy, w pierwszej chwili cofnęli się - poczuli bardzo silną woń alkoholu. Kierowca taksówki miał ponad trzy promile. Po sprawdzeniu danych okazało się, że za jazdę po pijanemu 43-latek miał zakaz prowadzenia po-jazdów do 2016 roku! Jak tłumaczył się, "z czegoś trzeba było żyć", więc sfałszował prawo jazdy. Jedyne co można było zrobić, to odstawienie go do izby wytrzeźwień. Potem będzie miał przedstawione zarzuty, których jest kilka. Nie musi pracować, byt ma zapewniony na kilka lat.Gościnność nie popłaca
Młodej kobiecie wyraźnie sprzyjało szczęście - pracę znalazła tuż po ukończeniu szkoły. Nowo poznanych kolegów z pracy zaprosiła do swojego mieszkania na uro-dziny. 19-letnia Grażyna W. postanowiła uczcić urodziny. Zaprosiła do mieszkania kilkoro znajomych z pracy, a ci przyprowadzili swoich znajomych. W nocy, po ko-lejnym toaście, zmęczona jubilatka zasnęła. Przebudzenie nie było zbyt sympa-tyczne - w mieszkaniu nie było już nikogo, a drzwi były otwarte. Wraz ze znajo-mymi z mieszkania zniknęło kilka przedmiotów. Kobieta zorientowała się, że nie ma swojego laptopa i komputera współlokatorki, telefonu komórkowego i pieniędzy. Wartość skradzionych rzeczy wyniosła około 5,5 tys. zł. Natychmiast powiadomiła policję. Sprawa nie była łatwa, gdyż nie znała wszystkich gości. Policjantom udało się ustalić głównego winowajcę, a ten wskazał paserów. 22-letni Rafał P. wraz z dwójką kolegów czekają na sprawę sądową. Wkrótce skradzione rzeczy wrócą do właścicieli.Matka nie chciała wydać syna
Rodzicom trudno zmierzyć się z rzeczywistością, zwłaszcza jeśli dotyczy ona dzieci. Bywa, że chroniąc je, postępują irracjonalnie. Za posiadanie środków odurzających 16-letni Patryk został umieszczony w schronisku dla nieletnich, gdzie przebywał przez dziewięć miesięcy. Sprawował się wyjątkowo dobrze, więc sąd postanowił przenieść go na próbę do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. Nastolatek tak zasmakował wolności, że zdecydował się tam nie iść. Kiedy minął wyznaczony ter-min i chłopak nie pojawił się we wskazanej placówce, kierownictwo zgłosiło ten fakt do sądu rodzinnego. Jak można było się spodziewać, wydano nakaz doprowadzenia Patryka pod nadzorem policji. W mieszkaniu, gdzie nastolatek był zameldowany, policjanci zastali chłopaka i jego matkę. Kobieta nie chciała oddać syna, twierdząc, że jest on poważnie chory. Choć nie dawali jej wiary, wezwali na miejsce lekarza. Ten jednoznacznie orzekł o dobrym stanie zdrowia chłopca. Matka w końcu ustąpiła i jej syn został odwieziony do placówki. Mimo krótkiego życia jest on doskonale znany bielańskiej komendzie. Był już notowany za posiadanie narkotyków i znęca-nie się nad zwierzętami.Rozbili mu nos, bo odmówił papierosów
Uczniom gimnazjum, Szymonowi K. i Adrianowi S. skończyły się papierosy. Na przerwie podeszli do swojego starszego kolegi, aby ten poczęstował ich swoimi. 18-latek poprosił gimnazjalistów, aby pokazali mu dowody osobiste. Naraził się tym samym młodszym kolegom. Zaczęli go obrażać, a potem bić i szarpać, aż do chwili, gdy z rozbitego nosa poleciała krew. Całe zdarzenie widział przypadkowy świadek. Zawiadomił dyrektora, a ten błyskawicznie wezwał policję. Ustalenie danych chło-paków było tylko formalnością. Czeka ich wyjaśnienie przed sądem rodzinnym.Maślany interes
Łupem złodziei padają różne przedmioty, ale po co Dariusz C. ukradł siedem (!) kilogramów masła, tego nie wie nawet on sam. Późnym wieczorem 39-letni Dariusz P. wszedł do jednego ze sklepów przy ulicy Broniewskiego. Zapakował do plecaka 22 opakowania masła i nie płacąc za nie skierował się do wyjścia. Zygzakowy krok klienta zwrócił uwagę pracownika sklepu, który zatrzymał pijanego mężczyznę. Na-stępnie zawiadomiono policję, która zatrzymała złodzieja. Masło wróciło na półki, a 39-latek trafił do izby wytrzeźwień.jk
na podstawie informacji policji