Kronika policyjna
7 listopada 2008
Dożywocie za zabójstwo. Mieszkanie do naciągnięcia. Czy oni przestaną pić? Historia męskiej przyjaźni. Brutalny napad. Namolny, pijany sąsiad. Wykładowca z narkotykami. Mieli tylko umyć samochód.
Dożywocie za zabójstwo
Przy Wrzecionie zamordowano 50-letnią kobietę. Do bielańskiej komendy dotarła informacja, że w miesz-kaniu przy ulicy Wrzeciono znajduje się ciało 50-let-niej kobiety. Lekarz, który przybył na miejsce, stwierdził zgon. Nie wykluczył, że śmierć nastąpiła z powodu pobicia. Na miejsce natychmiast pojechali funkcjonariusze, którzy zabezpieczyli liczne ślady. Wszystko wskazywało na to, że związek ze zgonem kobiety ma jej partner. Jarosław M. został zatrzyma-ny. Mężczyzna przyznał się, że pomiędzy nim a ofiarą doszło do kłótni, a potem do rękoczynów. Po awantu-rze oboje poszli spać, a następnego dania okazało się, że kobieta nie żyje. Prokurator przedstawił 50-latkowi zarzut zabójstwa. Jarosław M. na trzy mie-siące trafił do więzienia. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.Mieszkanie do naciągnięcia
48-letni Piotr P. dał ogłoszenie, że ma mieszkanie do wynajęcia przy ul. Nerudy. Kiedy znalazł najemcę i pobrał od niego zaliczkę... rozmyślił się. Ogłoszenie uka-zało się pod koniec maja. Pewien mężczyzna szukający lokalu do wynajęcia znalazł anons o możliwości zamieszkania przy ulicy Nerudy. Cena i warunki były przy-stępne. Obaj mężczyźni spotkali się, aby obejrzeć mieszkanie i zawrzeć umowę. Jeszcze tego samego dnia pokrzywdzony wpłacił właścicielowi 700 zł. Następnego dnia miał się wprowadzić. Kiedy nazajutrz przyjechał na ulicę Nerudy, okazało się, że nie może wejść do mieszkania. Zniknął również wynajmujący. Naciągnięty lo-kator przez kilka miesięcy próbował skontaktować się z właścicielem, licząc że od-da mu pieniądze. Wreszcie zgłosił się na policję. Po kilkunastu dniach oszust - Piotr P. był już w rękach funkcjonariuszy. Podczas przesłuchania mężczyzna przyznał się, że kiedy otrzymał kaucję, 600 zł od razu wydał na alkohol i zostało mu tylko sto. Tłumaczył się, że próbował skontaktować się z wynajmującym, ale zgubił umowę. 64-latek zobowiązał się, że zwróci pokrzywdzonemu wszystkie pieniądze. Odpowie jednak za oszustwo.Czy oni przestaną pić?
Dwa tygodnie temu 14-letnia dziewczynka powiadomiła policjantów o awanturze, jaką urządzili jej pijani rodzice. Wówczas 40-letnia Dorota R. i 50-letni Ryszard R. trafili do policyjnego aresztu. Oboje rodzice byli wtedy kompletnie pijani. Teraz znów zostali zatrzymani, jak po pijanemu opiekowali się rocznym maluchem. Na początku października opisywaliśmy, jak 14-letnia dziewczyna zaalarmowała po-licjantów, że nad nią i dwójką jej rodzeństwa znęcają się rodzice. Zarówno Dorota R., jak również Ryszard R. trafili do izby wytrzeźwień, a potem do policyjnego aresztu. Wtedy rodzice mieli po dwa promile alkoholu we krwi. Zostały im przed-stawione zarzuty za znęcanie się i narażenie dzieci na bezpośrednie niebezpie-czeństwo utraty życia lub zdrowia. Dwa tygodnie później ponownie zostali złapani na pijaństwie. Tym razem przypadkowy przechodzień poinformował strażników miejskich o pijanej parze, która spaceruje z malutkim dzieckiem. Policjanci, którzy przybyli do lasku bielańskiego zastali kompletnie pijanych rodziców, którzy pro-wadzili wózek z rocznym maluszkiem. Na miejsce wezwano karetkę. Lekarz pogo-towia zbadał chłopca i na szczęście okazało się, że dziecko nie wymaga opieki szpi-talnej. Małżeństwo zostało przewiezione do komendy przy ul. Żeromskiego. Oboje mieli we krwi prawie trzy promile. Dorota R. i Ryszard R. trafili do izby wytrzeź-wień, a nazajutrz do policyjnego aresztu. Dziećmi zaopiekowała się babcia. Małżeń-stwo ponownie usłyszało zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpie-czeństwo utraty życia lub zdrowia. Znowu o wszystkim został powiadomiony sąd rodzinny. Czy przyniesie to jakiś efekt?Historia męskiej przyjaźni
Poznali się 10 lat temu. Adam K. skorzystał z gościnności kolegi i zamieszkał u nie-go. Znajomy zatrudnił go nawet we własnej firmie. Niestety, okazało się, że Adam K. ma problemy z narkotykami. Wtedy kolega zwolnił go z firmy i kazał wyprowa-dzić się z mieszkania. Pomimo tego, że Adam K. nie miał żadnych praw do lokalu przy ulicy Reymonta, nie chciał się wynieść. Kilka razy w tej sprawie interweniowali policjanci. Mężczyzna ciągle wracał, gdyż miał klucze. Ukradł także dwa akty nota-rialne na nieruchomości. 31-latek oświadczył, że odda właścicielowi oba doku-menty, jeśli on zastosuje się do jego warunków. Na taką propozycję mężczyzna się nie zgodził. Po raz kolejny wezwano policję. Adam K. trafił do aresztu.Brutalny napad
Nic nie zapowiadało, że ten wieczór skończy się tragicznie dla młodego mężczyzny, który wracał do domu ze swoją dziewczyną. Chłopak został tak dotkliwie pobity, że w ciężkim stanie trafił do szpitala. A wszystko przez to, że w autobusie nocnym usiadł w pobliżu grupy młodych ludzi, która tylko szukała zaczepki. Wśród młodych mężczyzn była jedna kobieta, która sprowokowała całą awanturę. Pomiędzy ko-bietami doszło do szarpaniny. W obronie swoich dziewczyn stanęli panowie. Po chwili wszyscy wysiedli z autobusu. Na ulicy mężczyźni zaczęli się bić. W pewnej chwili do Krzysztofa C. dołączył jego kolega, Damian K. Ofiara nie miała żadnych szans z dwoma pijanymi mężczyznami. Nieprzytomnego 20-latka napastnicy po-zostawili na chodniku, jego dziewczyna wezwała pogotowie i policję. 21-letni Krzy-sztof C. i 17-letni Damian K. odpowiedzą za pobicie.Namolny, pijany sąsiad
20-latka mieszkająca z rodzicami w lokalu przy ul. Klaudyny zastała tam wieczo-rem huczną libację alkoholową. Jej rodzice oraz sąsiad byli pod sporym wpływem trunków i bardzo głośno się zachowywali. Młoda kobieta poprosiła znajomego o opuszczenie lokalu. Sąsiad wpadł w szał. Zaczął wyzywać dziewczynę, groził jej śmiercią, składał dwuznaczne propozycje, stawał się coraz bardziej agresywny. Wystraszona 20-latka zagroziła, że jeżeli nie wyjdzie z mieszkania, wezwie policję. To tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło sąsiada. Dziewczyna widząc, że rodzice zupełnie nie reagują, zdecydowała się w końcu wezwać na pomoc policjantów. Mun-durowi, którzy przybyli na miejsce, zastali kompletnie pijanych rodziców dziewczy-ny i agresywnego Arkadiusza Ż. 43-latek we krwi miał ponad dwa promile. Męż-czyznę przewieziono do izby wytrzeźwień, a potem do policyjnego aresztu. Za groźby pod adresem 20-latki może posiedzieć nawet dwa lata więzienia.Wykładowca z narkotykami
Wykładowca jednej z renomowanych warszawskich uczelni został zatrzymany za posiadanie heroiny. Bielańscy policjanci skontrolowali 31-latka, kiedy siedział w audi na parkingu przy ulicy Trylogii. Łukasz M. zachowywał się bardzo nerwowo. Policjanci przeszukali cały samochód oraz podręczny bagaż wykładowcy. W jego neseserze znaleziono trzy zawiniątka z folii aluminiowej z heroiną. 31-latkowi został przedstawiony zarzut posiadania środków odurzających. Mężczyzna przyznał się i dobrowolnie poddał karze.Mieli tylko umyć samochód
33-letni Artur O. i 25-letni Piotr S., pracownicy myjni samochodowej, postanowili urządzić sobie przejażdżkę autem, który klientka wstawiła do punktu przy ul. Hery. Wcześniej jednak kupili alkohol, który wypili na parkingu przy Balzaka. I właśnie wtedy zostali zauważeni przez policjantów. Po krótkim pościgu obaj koledzy zostali zatrzymani i w policyjnym areszcie zakończyli swoją podróż. 33-letni kierowca miał we krwi prawie dwa promile, pasażer ponad jeden. Funkcjonariusze szybko ustalili, do kogo należy samochód. Pojazd bez żadnych uszkodzeń wrócił do właścicieli, którzy byli bardzo zdziwieni zachowaniem pracowników myjni, gdyż wielokrotnie zostawiali tam samochód razem z kluczykami. Taka sytuacja zdarzyła im się po raz pierwszy.cehadeiwu
na podstawie informacji policji