Kolejny atak agresywnego psa na Białołęce. Przepisy zbyt łagodne?
12 kwietnia 2022
Na terenie Białołęki regularnie dochodzi do ataków psów na inne. Ostatnio agresywne zwierzęta zagryzły kota i atakowały inne czworonogi na polanie przy Mochtyńskiej a w okolicy poczty przy Myśliborskiej duży pies zagryzł mniejszego. Czy warszawskie przepisy, które pozwalają właścicielowi spuścić psa ze smyczy pod warunkiem, że sprawuje nad zwierzęciem "kontrolę", nie są przypadkiem zbyt łagodne?
- Piszę z ostrzeżeniem, żebyście uważali na swoje psy, ponieważ wczoraj około północy obok poczty na Myśliborskiej duży pies zagryzł mniejszego. Był bez smyczy. Proszę, uważajcie na swoje pieski - napisała 7 kwietnia na portalu społecznościowym mieszkanka Białołęki.
Agresywne psy zagryzły domowego kota. Co zrobiła policja?
Mieszkańcy okolic Mochtyńskiej boją się o bezpieczeństwo swoich czworonogów, a nawet dzieci biegających po okolicznych łąkach. Jak donoszą, w ich sąsiedztwie doszło ostatnio do kilku groźnych incydentów z udziałem mieszkańca jednego z bloków, będącego właścicielem dwóch niebezpiecznych psów.
Co mówią przepisy?
Zgodnie z treścią regulaminu utrzymania czystości i porządku "na terenach przeznaczonych do wspólnego użytku psy powinny być wyprowadzane na smyczy a zwierzęta agresywne lub mogące stanowić zagrożenie dla otoczenia również w kagańcach i pod opieką osób, które zapewnią sprawowanie nad nimi kontroli." Jednak kolejny punkt dopuszcza zwolnienie psa ze smyczy, gdy jest oznakowany w sposób umożliwiający identyfikację właściciela a jego właściciel "sprawuje kontrolę" nad psem. "Zwalniając psa ze smyczy należy mieć na względzie bezpieczeństwo ludzi, innych zwierząt i uczestników ruchu drogowego" - czytamy.
Jednocześnie należy pamiętać, że cały czas właściciela psa obowiązuje kodeks wykroczeń. Jeśli nie będzie miał kontroli nad zachowaniem psa a jego podopieczny stworzy niebezpieczną sytuację, może zostać ukarany grzywną do 1000 zł, a nawet trafić do aresztu. Wyjątek stanowią psy ras uznawanych za niebezpieczne, które powinny być wyprowadzane pod szczególnym nadzorem, z założonym kagańcem.
"Przepis jest kretyński"
- Niestety ten przepis jest kretyński. Jak niby ci ludzie mają "kontrolować psa" inaczej, niż smyczą? Siłą woli, modlitwą, siłą teleportacji? Szkodliwa luka prawna - komentuje jeden z mieszkańców. Mnóstwo mieszkańców przyznaje mu rację.
- Uważajcie na swoje dzieci, gdy widzicie psy bez smyczy. Raz miałam nieprzyjemną sytuację, gdy pies bez smyczy zaatakował mnie i moje dziecko - opowiada mieszkanka. - Miałam już dużo niemiłych sytuacji z psami "podbiegaczami". Ostatnio matka z dziećmi zwyzywała mnie, bo odganiałam jej psa, który chciał pogryźć mojego. Niestety ludzie nie mają pojęcia o mowie ciała psów. Jak komuś na spacerze zwracam uwagę, że jego pies jest agresywny, podbiega, ujada, warczy, doskakuje od tyłu, to słyszę: "co pani się czepia", "on tylko tak straszy", "ale pani jest niemiła".
(db)
.