Kłódka na placu zabaw
7 grudnia 2007
- W sobotę chciałem wejść z dziećmi na placyk zabaw przy szkole na Podróżniczej. Niestety zawrócił mnie szkolny ochroniarz - zawiadomił "Echo" Czytelnik z Henrykowa.
- Zabranianie dzieciom dostępu do tego na terenie szkoły, to jakaś totalna bzdura. Mam nadzieję, że podejmiecie skuteczną interwencję - podsumowuje nasz Czytelnik.
Niedawno pisaliśmy w "Echu" o skandalicznej kategorii w konkursie miasta na najlepszy plac zabaw - kategorii placów o ograniczonej dostępności, czyli dla wy-branych. Najwyraźniej dyrekcja podstawówki na Podróżniczej nie zrozumiała myśli przewodniej artykułu, skoro zamyka swój placyk przed mieszkańcami.
- Czy takie zarządzenie dyrekcji jest ważne? Przecież to teren publiczny, ma być dostępny i koniec - mówi Czytelnik "Echa". - Oczywiście rozumiem, że podczas lekcji szkoła musi być chroniona, ale w soboty i niedziele?
- Nie dotarły do mnie żadne sygnały od rodziców i okolicznych mieszkańców, by plac zabaw udostępnić w dni wolne od pracy - broni się dyrektor szkoły Beata Pergałowska. - Plac zabaw jest ogrodzony i monitorowany. Musielibyśmy poinfor-mować dozorcę, który pilnuje terenu szkoły, że placyk będzie używany przez dzie-ci. Aby tak się stało, rodzice muszą złożyć stosowne pismo w tej sprawie w sekre-tariacie placówki. Na teren na pewno nie wpuścimy żadnego dziecka bez opieki osoby dorosłej. Nie mówię, że nie wpuszczę dzieci na plac zabaw, ale muszą one być pilnowane. Boimy się, by sprzęty na placu nie uległy zniszczeniu - mówi dy-rektorka.
- Stosowne pismo? - dziwi się tata z Henrykowa. - Czy zdanie burmistrza na te-mat dostępności obiektów szkolnych, to nie jest wystarczający argument dla pani dyrektor?
Wiceburmistrz Andrzej Opolski jest zaskoczony sytuacją i obiecuje szybką in-terwencję. - Tydzień temu rozmawiałem z dyrektorką w sprawie udostępniania boisk - mówi. - Plac zabaw też powinien być otwarty, szczególnie że w okolicy nie ma innego.
Nie od dziś mieszkańcy narzekają, że ich dzieci nie mają się gdzie bawić. Argu-ment dyrekcji, że urządzenia mogą zostać zniszczone jest marny, bo w końcu plac zabaw ma służyć dzieciom, a nie być kolejnym terenem, na który wstępu się zaka-zuje.
- Ochrona jest od tego, by dopilnować urządzeń, zamiast się grzać w budynku - mówi mieszkaniec Henrykowa i dodaje: - Takie postępowanie nie dotyczy tylko szkoły na Podróżniczej. Od dawna rodzice proszą, by otwierać na weekendy przed-szkolne bramy i wpuszczać dzieci.
Agnieszka Pająk-Czech