Burza w sprawie przychodni
7 grudnia 2007
Białołęcki SPZOZ od lat stara się o pieniądze na rozbudowę przychodni przy ul. Majorki. W tym roku dostał dotację celową na projekt i realizuje go. Jest to działanie zgodne z wolą lokalnego środowiska, które chciało zachowania niewielkiej przychodni w tym miejscu.
- Kilka razy spotykaliśmy się z dyrekcją SPZOZ i prezentowaliśmy naszą kon-cepcję zagospodarowania działki - mówi wiceburmistrz Andrzej Opolski. - Mówi-liśmy, że chcemy zbudować tam oprócz nowych pomieszczeń dla przychodni, także świetlicę dla osób starszych, świetlicę dla dzieci, a przede wszystkim przenieść bibliotekę ze starego domu przy ul. Ambaras. Rozważamy też pomieszczenia dla realizacji usług Ośrodka Pomocy Społecznej. Działka ma prawie 2400 m² i wszyst-ko pomieści. Niestety na żadnym z tych spotkań przedstawiciele SPZOZ nie poin-formowali nas, że już zlecili zupełnie inny projekt.
Wiceburmistrz nie kryje oburzenia postawą dyrekcji SPZOZ. Podważa także sensowność projektu. - Będzie np. winda za 80 tysięcy do jedynego gabinetu na piętrze - mówi. - Zaprosiłem na spotkanie projektanta. Pokazał mi, co już zrobił. Ponieważ nie chcemy iść z nikim na wojnę, będziemy starali się załatwić sprawę z biurem polityki zdrowotnej m.st. Warszawy, któremu podlega białołęcki SPZOZ.
Burmistrz Jacek Kaznowski jest bardziej powściągliwy. - Nie oceniałbym, że SPZOZ robi dzielnicy na złość - mówi. - Oni o rozbudowę tej przychodni walczyli od lat, a nasza koncepcja powstała w tym roku.
Dzielnica prawdopodobnie zaproponuje podzielenie działki i swoje plany będzie realizować na jej drugiej części. Nie wiadomo jednak, czy taka koncepcja się uda. Obowiązuje wiele nowych norm i przychodnia na przykład potrzebuje miejsc par-kingowych. Niestety nie wiadomo ilu, bo SPZOZ realizuje swój projekt nie posia-dając warunków zabudowy.
- Nasz architekt zaplanował 16 miejsc, ale ile będzie ostatecznie, nie wiemy. Określą to warunki zabudowy, o które miał, jako nasz pełnomocnik, wystąpić ar-chitekt - mówi zastępca dyrektora SPZOZ Ewa Kołaczyk i jednocześnie odrzuca oskarżenia wiceburmistrza Opolskiego o ukrywanie przed zarządem dzielnicy pla-nów SPZOZ. - My o remont tej przychodni staramy się od wielu lat. Rzeczywiście w tym roku potoczyło się wszystko bardzo szybko, ale spotkanie u burmistrza, na którym poznaliśmy plany dzielnicy było już po tym, jak zleciliśmy wykonanie pro-jektu.
Sprawa ta zadziwia nawet radnych, zwłaszcza że zarząd dzielnicy prezentował swoje plany jako pewne. Radny Krzysztof Pelc uważa, że mieszkańcy chcą reali-zacji samorządowej koncepcji, a nie wyłącznie modernizacji przychodni. Podobnego zdania jest Krzysztof Madej z rady osiedla Białołęka Dworska. - Ważne, by wszyst-kie instytucje miały oddzielne wejścia, aby nie powtórzyć scenariusza z van Gogha - dodaje Madej.
- Nie możemy tak zmodernizować przychodni, aby były tam pomieszczenia na działalność wskazaną przez burmistrza - mówi Ewa Kołaczyk. - Zabraniają tego przepisy. Przychodnia musi być w oddzielnym budynku.
Sprawa jest kontrowersyjna i trudna. Jest przykładem braku koordynacji dzia-łań instytucji miejskich. SPZOZ realizuje projekt sprzeczny z wizją samorządu lokalnego. Gdyby burmistrz był faktyczną władzą, to zapewne powstrzymałby SPZOZ, kazał zmienić koncepcję i zgodnie z prawem na dużej działce powstałoby wszystko, co Białołęce Dworskiej jest potrzebne - w dwóch oddzielnych budynkach. Niestety burmistrz jest petentem w mieście. Niewiele może zrobić nawet wówczas, gdy SPZOZ wydaje 120 tys. zł na projekt, nie posiadając warunków zabudowy.
Bartek Wołek