Jest basen, ale go nie ma
4 lipca 2008
Pachnie Bareją? Słuszny trop, bo basen na Dąbrówce Wiślanej to motyw jak z peerelowskiej komedii. Jest sprawny i gotowy, ale korzystać zeń nie można - bo oficjalnie nie ma właściciela.
- Zarząd spółki podjął decyzję o nieodpłatnym przekazaniu pozostałych udzia-łów w działce basenowej miastu, aby obiekt mógł służyć zarówno mieszkańcom osiedla, jak i pozostałym mieszkańcom Białołęki. Spółka zwróciła się do władz dzielnicy o udzielenie pełnomocnictwa do zawarcia umów na dostawę mediów (wo-da, gaz, energia i in.), niezbędnych do uzyskania pozwolenia na użytkowanie obiektu. Proponowaliśmy ewentualnie wspólne (JW Construction i miasto) zawarcie tych umów - spółka wystąpiłaby wtedy jako pełnomocnik wszystkich współwłaści-cieli (nabywców mieszkań w osiedlu Dąbrówka Wiślana, którzy wykupili udziały w działce basenowej) - wyjaśnia "Echu" Małgorzata Dezor, przedstawicielka spółki, która postawiła basen przy Aluzyjnej.
Na mocy zrzeczenia się własności działki przez JW Construction prawie połowa gruntu przynależy się miastu.
Dyskusyjny jest fakt, że zrzeczenie się nastąpiło w oparciu o art. 179 Kodeksu cywilnego na dwa dni przed tym, jak stracił on moc w związku z wyrokiem Trybu-nału Konstytucyjnego, jaki wydany został dokładnie rok wcześniej. Mieszkańcy twierdzą, że basen nie był wówczas gotowy. Mieliśmy więc do czynienia z sytuacją, gdy deweloper budował basen nie będąc już właścicielem działki.
- Jak na działce, której się nie jest już nawet współwłaścicielem można cokol-wiek wybudować, a potem kazać za to płacić? - pyta radny dzielnicy Piotr Jaworski.
Sprawa jest dyskusyjna. Wygląda na to, że spółka JW Construction w porozu-mieniu z poprzednimi władzami dzielnicy i miasta znalazła "furtkę" i śpieszyła się, zanim ta "furtka" straci moc prawną. Zależało jej na pozbyciu się basenu, ale rów-nież na tym, by basen uruchomiono, skoro do dziś się tym zajmuje, choć teraz właścicielami są niektórzy mieszkańcy osiedla, jako współudziałowcy i miasto sto-łeczne.
Niestety ani w mieście, ani w dzielnicy nie uzyskaliśmy żadnej informacji, co się robi, aby basen mógł zacząć funkcjonować.
Większość mieszkańców wykupiła grunt, na jakim zbudowano basen i ma pra-wo żądać, żeby coś, za co zapłacili, działało. A żeby działało, potrzebny jest odbiór nieruchomości m.in. przez służby sanitarne i budowlane. A żeby odbiór mógł na-stąpić, trzeba mieć umowy na dostawę wody i odbiór ścieków, dostawę gazu i ener-gii elektrycznej. A żeby mieć umowy, trzeba mieć zgodę właścicieli. Wszystkich właścicieli, czyli miasta stołecznego też. A wygląda na to, że miasto nie ma pomys-łu, jak się za to zabrać... Sprawą zajmuje się obecnie biuro sportu i rekreacji m.st. Warszawy. Jakiekolwiek decyzje leżą poza kompetencjami dzielnicy.
- Jestem jedną z "właścicielek" basenu. Obiekt jest mały, brzydki i niefunkcjo-nalny - mówi jedna z mieszkanek Aluzyjnej. - Dużo lepiej sprawdziłby się tutaj plac zabaw. Moim zdaniem byłoby najlepiej, gdyby basen zniknął i został zapomniany.
A może dobrym rozwiązaniem byłoby skomunalizowanie basenu - zwrócenie kosztów tym mieszkańcom, którzy za niego zapłacili i przekazanie w zarząd ośrod-kowi sportu? Basen jest malutki, ale z pewnością da się w nim uczyć dzieci pływać. Sprawa jest trudna, jednak wymaga działania władz i efektów. Tych ostatnich brak.
(wt)