Hałas i pył przy Białołęckiej
19 czerwca 2009
Hałasujące w nocy i o świcie samochody, pył i osad z przywożonego tu gruzu - skutecznie uprzykrzają życie mieszkańcom domów przy ulicy Białołęckiej. Nie dość, że czują się zapomniani przez władze dzielnicy pod kątem inwestycji, to jeszcze spotykają ich takie przeciwności losu...
Właściciele zbudowanych w pobliżu domów jednorodzinnych zachodzą w głowę, kto mógł zezwolić na taki stan rzeczy. Istnieje podejrzenie, że wysypisko jest niele-galne. Zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego ten frag-ment terenu może zostać przeznaczony pod realizację usług nieuciążliwych II i III stopnia. Obowiązuje także zachowanie 40-60% powierzchni biologicznie czynnej.
Zwałka tych kryteriów nie spełnia. Transport gruzu w sposób ciągły rozpoczął się na początku maja. Zdarzało się, że ciężarówki przyjeżdżały bladym świtem o 5.30 i kursowały nawet do 23 w nocy. - Nie można było spać, dzieci się budziły z krzykiem i płakały, taki był huk podczas rozładunku - mówi mieszkanka sąsiadują-cego z gruzowiskiem osiedla.
- Jak wywrotka rozładowuje gruz, wali przykrywą w "naczepę", żeby zwalić to, co nie spadło. To dźwięki nie do zniesienia - dodaje mężczyzna z pobliskiego domu.
Umieszczenie gruzowiska na tym terenie powoduje również zatrucie środowis-ka pyłami wapiennymi i cementowymi. W dni bezdeszczowe chmury pyłów unoszą się w różnych kierunkach, zależnie od wiejącego wiatru, pokrywając okolicę. - Za-uważyłam pył nie tylko na oknach mojego domu i parapetach, ale nawet na trawie, jakby ktoś mąką posypał - mówi mieszkanka.
- Wszystko przedostaje się do gleby podczas opadów. Nie mamy tu wodociągu, tylko studnie. Boimy się zanieczyszczenia wody, którą pijemy. Każdy na własną rękę może stosować jakieś filtry w kranie, ale na ile to pomoże? Jak można nas tak truć? - pyta oburzony mężczyzna.
Mieszkańcy twierdzą, że niedawno z terenu składowiska wycięto stare drzewa i wywieziono je. - Gdy rozpoczęto tu zwożenie gruzu zniknął również, stojący w re-jonie pętli autobusu 104, znak zakazu wjazdu samochodom ciężarowym na ulicę Białołęcką - mówi jeden z tutejszych mieszkańców. Dotyczył on tego odcinka drogi, którym poruszały się ciężarówki, by dojechać do gruzowiska. Po interwencji miesz-kańców znak powrócił, ale kierujący wywrotkami zajeżdżali z drugiej strony działki. Mieszkańcy chcą, aby jak najszybciej zaprzestano tej szkodliwej działalności i wy-wieziono gruz w inne miejsce, tak by nie stanowił zagrożenia dla ludzi i zwierząt.
Burmistrz Jacek Kaznowski poinformował "Echo", że urząd dzielnicy zajmuje się skargą. - Jesteśmy w trakcie wyjaśniania tej sprawy. Wiemy, że nie jest to do końca zgodne z prawem, ale sprawdzamy, czy dzierżawca miał choćby tymczasowe pozwolenie na taką działalność - mówi burmistrz.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie sprawa zostanie wyjaśniona. Takie procedury trwają, bo trzeba uzyskać opinię z różnych urzędów i jednostek, ale jak zapowiada burmistrz - władzom dzielnicy zależy na szybkim wyjaśnieniu tej sprawy.
bk