Falenickie tajemnice: w tej ruinie była kiedyś łaźnia
13 października 2015
Ach, przedwojenna Falenica! Gwar na ulicach, żydowskie sklepy pełne różnych towarów, nawet tych zza wielkiej wody. Młodzież spiesząca do szkoły, rzadkie automobile przejeżdżające przez błotniste ulice. Z daleka słychać gwizdek lokomotywy - to pociąg do Warszawy odjeżdża z nowoczesnej stacji. Szkoda, że nie ma tego świata, a pamiątki po nim dożywają swych dni...
Kres tego świata przyniosła okupacja. Niemcy wywieźli do obozów zagłady tutejszych Żydów. Przed wojną Falenica wyglądała zupełnie inaczej niż dziś. Wąskie ulice zabudowane drewniakami w stylu nadwiślańskim, malutkie sklepy, w których można było kopić mydło i powidło... Gwar ludzi spieszących tu i tam... Puste domy, które po nich pozostały, albo zajęli ci, którzy stracili dach nad głową, albo zostały rozebrane na opał. Tak podobno skończyła legendarna willa Feiner przy Technicznej. Właściciel domu, bogaty Żyd, został zamordowany przez Niemców. Budynek poszedł na opał, a ogród zarósł. Została tylko brama...
Święte prawo własności mówi, że co moje - to moje i nikomu nic do tego. Niestety, w wielu przypadkach właściciele mniej lub bardziej nieświadomie są w posiadaniu świadka historii. Tak jest z niszczejącym budynkiem przy Kłodzkiej 12/14 (przed wojną była to ulica Cicha). To dawna rytualna żydowska łaźnia, nazywana mykwą. Choć gmach był przebudowywany, nadal ma w sobie coś charakterystycznego dla żydowskiej architektury. Szkoda, że jest zaniedbany. - Może dożyję dnia, w którym będzie pięknie wyremontowany. Wspomnienia znów ożyją i w zakurzonej pamięci odżyje Falenica pełna gwaru, muzyki, zapachów... - mówi pan Eugeniusz.
Przemysław Burkiewicz