Dzikie Glinianki Sznajdra. "Im mniej tu ludzi, tym lepiej"
21 czerwca 2016
Glinianki Sznajdra to jeden z bardziej urokliwych zakątków Bemowa. Jak powinna wyglądać ich przyszłość: dzikość bujnej zieleni i ostoja płazów, czy może ławki, koce, piasek i gwar odpoczywających przy brzegu ludzi?
Kilka lat temu, za ponad 2 mln zł, stawy zostały przebudowane i zagospodarowane. - Dzięki przeprowadzeniu prac renowacyjnych, zakładających m.in. wybudowanie ścieżek, stanowisk dla wędkarzy, nasadzenia drzew i krzewów, oczyszczanie zbiornika wodnego, wykaszanie jego brzegów, Glinianki zostały przystosowane dla potrzeb wypoczynku mieszkańców - mówi Anna Fiszer-Nowacka, rzeczniczka bemowskiego ratusza.
Urodę Glinianek bez wątpienia tworzy przyroda, to miejsce bytowania różnych gatunków ryb i płazów. O czystości wody, potwierdzanej okresowymi badaniami laboratoryjnymi, najlepiej świadczy stała obecność raków. W zeszłym roku, w ramach budżetu partycypacyjnego, na terenie przylegającym do zbiornika zainstalowano cztery domki dla owadów - "skrzydlatych, pasiastych przyjaciół". W tym roku mieszkańcy zaproponowali projekt "Nasadzenia drzew owocowych na terenie Glinianek Sznajdra". Jeśli uzyska odpowiednią liczbę głosów, nad wodą powstanie społecznościowy, nieogrodzony sad. - Uroda Glinianek tkwi w ich dzikości - powiedział nam jeden ze spotkanych przy brzegu wędkarzy. Im mniej tu ludzi, tym lepiej - uważa.
Ptaki odleciały
Ekolodzy twierdzą, że działalność rewitalizacyjna urzędu doprowadziła do pewnych zaburzeń w ekosystemie. Po przebudowie stawów, likwidacji jednej grobli i wycięciu sporej ilości szuwarów Glinianki opuściła znaczna część bytujących w okolicy ptaków. Miłośnicy przyrody sugerują, że władze dzielnicy powinny stworzyć program stałej ochrony Glinianek chroniący, eksponujący i umożliwiających rozwój tych gatunków flory i fauny, które są najcenniejsze, a nawet będące pod ochroną - jak chociażby ptaki trzcinniczki czy ryby różanki, a także okonie i raki. Na terenie stawów działałby terenowy opiekun zieleni, którego zadaniem byłoby stałe jej kontrolowanie, pilnujący, by nie dochodziło do takich sytuacji, jaka miała miejsce parę lat temu, gdy na stawach powstała tzw. przyducha i zginęło kilkadziesiąt sporych rozmiarów okoni. W tej chwili brak jest planów i pieniędzy na dalszą rewitalizację stawów. Według urzędników, nie ma też takiej potrzeby.
- Zrealizowane dotychczas działania przyczyniły się do poprawy walorów estetycznych nie tylko zbiornika i terenu przyległego, ale miały też wpływ na poprawę walorów krajobrazowych całej południowej części dzielnicy. Obecny kształt Glinianek Sznajdra przyczynia się do podtrzymania różnorodności biologicznej Warszawy - uważa Anna Fiszer-Nowacka.
Agata Mościcka