Długa niemoc w sprawie Długiej
6 czerwca 2011
Wielkimi krokami zbliża się 10 rocznica odebrania samorządności warszawskim gminom i odłożenia na półkę bardzo wielu spraw. Jedną z nich jest zabezpieczenie wschodniej Białołęki przed powodzią. O tym jak niebezpieczna potrafi być rzeka Długa pisaliśmy w "Echu" wiele razy. W 1994 roku zalała kilkaset hektarów pól, na których dziś zbudowane są wielkie osiedla.
- Po pięciu latach walki udało się podpisać umowę gminy z wojewodą - mówił dziewięć lat temu w wywiadzie dla "Echa" ówczesny burmistrz Jerzy Smoczyński. - Pieniądze na koncepcję w tym roku przeznaczyła gmina, modernizacja ma być przeprowadzona w roku przyszłym. Ta niezwykle ważna inwestycja nie tylko zagwarantuje spokój i bezpieczeństwo okolicznym mieszkańcom, ale spowoduje dynamiczny rozwój tych terenów - przewidywał były burmistrz. Jak długo jeszcze będą trwać urzędnicze przepychanki, a mieszkańcy żyć będą w strachu przed wodą?
Dziś wiemy, że jedyne co się spełniło, to naprawdę dynamiczna zabudowa wschodniej Białołęki. Wkrótce po podpisaniu porozumienia z wojewodą gmina utraciła samodzielność i realny wpływ na własny los. Udało się doprowadzić do tego, że Politechnika Warszawska opracowała koncepcję przebudowy wałów, którą w 2004 roku doprecyzowała spółka Hydroprojekt. Zaproponowano jednostronne odsunięcie obwałowania od koryta rzeki i utworzenie tarasu zalewowego o szerokości ośmiu metrów. Na koronie wałów miała powstać ścieżka rowerowa, a wzdłuż nich - ulica z chodnikiem.
Od tamtej pory władze Warszawy nie uczyniły w tej sprawie nic, no może oprócz tego, że urząd dzielnicy dążył do rozwiązania porozumienia zawartego z województwem. Do wykonania - zgodnie z tym porozumieniem - pozostał projekt techniczny. Po ośmiu latach koncepcja opracowana przez Politechnikę i Hydroprojekt jest w dużej mierze nieaktualna z powodu wybudowania wielu domów w bezpośrednim sąsiedztwie wałów. Jednak znacznie poważniejszy spór urzędnicy toczą dziś o to, kto komu podrzuci ten "pasztet". Miasto nie chce wykonać projektu, bo nie może starać się o wsparcie unijne na wykonanie inwestycji. Nie jest bowiem administratorem rzeki.
Także marszałek województwa uważa, że to nie jego kompetencje, ponieważ zgodnie z prawem wodnym sprawuje on nadzór nad wodami, ale na terenach rolnych. Tymczasem na wschodniej Białołęce tereny rolne zmieniły przeznaczenie, więc marszałek jest zdania, że nie należy unieważniać porozumienia zawartego w 2002 roku przez ówczesną gminę i modernizacją wałów powinno zająć się miasto.
Kwadratura koła?
Szacunkowy koszt inwestycji wynosi około 60 mln zł. Miasta nie stać na taki wydatek i musi się starać o wsparcie unijne. Pieniędzy jednak nie dostanie, bo beneficjentem ubiegającym się o pieniądze może być jedynie administrator rzeki, czyli Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych.Radna Białołęki Agnieszka Borowska od początku kadencji drąży temat. Dzięki jej staraniom na ostatniej sesji radni dzielnicy zwrócili się do miasta z wnioskiem o powołanie spółki wodnej lub wypracowanie innej formy prawnej dla podmiotu, który zajmie się modernizacją wałów rzeki Długiej, a przede wszystkim będzie mógł starać się o finansowanie z Unii.
- Sytuację bezpieczeństwa mieszkańców wschodniego obszaru Białołęki dodatkowo komplikuje fakt, że nie ma odpowiedniej infrastruktury drogowej w przypadku konieczności ewakuacji - piszą radni dzielnicy w uzasadnieniu do uchwały.
Jak długo jeszcze będą trwać urzędnicze przepychanki, a mieszkańcy żyć będą w strachu przed wodą? - Obecnie trudno jest określić termin realizacji inwestycji - informuje wiceprezydent Warszawy Andrzej Jakubiak.
Strach
W styczniu brakowało kilkudziesięciu centymetrów, by doszło do przelania się wody przez wały w okolicach ulicy Chudoby. Dla większości mieszkańców wschodniej Białołęki powódź z 1994 roku to jedynie przekaz historyczny. Wielu z nich zapewne nie miała o niej pojęcia kupując tu mieszkanie czy budując dom. Dziś żyją w coraz większym strachu, bo dowiedzieli się, że wały są nie tylko w złym stanie, ale przede wszystkim nie trzymają standardów przyjętych dla terenów zurbanizowanych.W lutym 2010 r. w rozmowie z "Echem" kierownik referatu Mazowieckiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych przyznał: - Wały wzdłuż rzeki Długiej mają wszędzie czwartą klasę, czyli najgorszą, bo powstawały na terenach rolniczych. Na wysokości cmentarza w Markach jest tzw. "ząbek", gdzie kiedyś była możliwość wylania rzeki na pola uprawne, ale teraz nie można tego zrobić, bo są to rejony zabudowane - mówił Stanisław Wojciechowski.
Czy jest szansa na to, że miasto szybko zrealizuje postulat rady dzielnicy i znajdzie formę prawną dla podmiotu, który zmodernizuje wały? Byłaby wówczas możliwość zrealizowania drugiej części porozumienia byłej gminy z województwem. Prezent w sam raz na 10-lecie centralizacji władzy w mieście, ubezwłasnowolnienia lokalnych władz i zaniedbania opisywanej sprawy. Gdyby jeszcze za kolejne 10 lat wały zmodernizowano, a natura nie zrobiła powtórki z 1994 roku...
Problem jednak polega na tym, że kiedyś uchwała rady Białołęki była prawem lokalnym, a dziś jest jedynie nieśmiałą prośbą do władz stolicy.
Bartek Wołek