Czytelnik: "Od czego jest straż miejska?"
21 stycznia 2020
Albo sondaż nie oddaje rzeczywistości, albo "powszechna opinia" wcale nie jest tak powszechna, jak mogłoby się wydawać. Oto jedna z wielu opinii naszych czytelników.
Chciałbym poruszyć temat działalności straży miejskiej, która w swojej własnej opinii jest niezwykle przydatna i sprawdza się doskonale. Za ilustrację niech posłuży przykład z ubiegłej niedzieli, kiedy wybrałem się z żoną i dzieckiem (w wózku) na spacer do parków Moczydło i Sowińskiego. Na trasie długiej na może 700-800 metrów trzy razy mieliśmy problemy z przejechaniem wózkiem a raz trzeba było zejść na jezdnię, ponieważ władcy wszechświata (czyt. kierowcy) postanowili pozastawiać wszystkie chodniki i skrzyżowania w promieniu kilometra od Olimpii.
Jakież było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że straż miejska w Warszawie, owszem, działa, ale zajmuje się czymś całkiem innym: spisywaniem przypadkowych ludzi na ulicach. Zastaliśmy patrol straży spisujący na Górczewskiej niegroźne wyglądających facetów, spokojnie siedzących na murku z piwem. Rozumiem, że przepisy to przepisy (choć ten jest akurat głupi), ale powinny być jakieś priorytety.
Plaga samochodów parkowanych byle gdzie w realny sposób utrudnia funkcjonowanie mieszkańcom, zwłaszcza niepełnosprawnym. Faceci z piwem nie przeszkadzają nikomu poza politykami, urzędnikami i strażnikami. Dlaczego opłacani z naszych podatków ludzie zajmują się bzdurami, a nie realnymi problemami?
Piotr
Od redakcji
Z sondażu wynika, że warszawiacy oceniają straż miejską raczej pozytywnie. Według listopadowego Barometru Warszawskiego 68% respondentów daje jej dobre oceny a 21% chce, by na ulicach było więcej patroli. Ankieterzy odwiedzili w domach i mieszkaniach reprezentatywną próbę 1100 mieszkańców w wieku co najmniej 15 lat. Przy poprawnie przeprowadzonym badaniu błąd statystyczny nie powinien przekroczyć 3 punktów procentowych.