Czajka tak, ale...
26 lutego 2010
Rozbudowa i modernizacja oczyszczalni ścieków Czajka jest priorytetem dla miasta. Nie negują tego także ci, którym takie sąsiedztwo nie do końca odpowiada.
Na Czeremchowej progów nie będzie
A lista zagrożeń jest długa. Zaczyna się od zwiększonego ruchu samochodów cięża-rowych na drogach w pobliżu budowy. To właśnie w związku z tymi dodatkowymi kursami ciężarówek protestują mieszkańcy Czeremchowej. Domagają się od dziel-nicy zbudowania na ich ulicy progów zwalniających, które - w ich mniemaniu - po pierwsze ograniczą rajdowe zapędy kierowców "osobówek", a po drugie skłoni cię-żarówki do korzystania z drogi technologicznej. - Czeremchowa ze spokojnej ulicz-ki zamieniła się w arterię przelotową - mówi Krzysztof Bielecki. - Ruch ciężarówek jest teraz ogromny, a ich kierowcy nie chcą korzystać z drogi wyznaczonej właśnie dla nich. W rezultacie nam drżą w oknach szyby i pękają tynki, a do odpowiedzial-ności za to nie poczuwa się nikt.Na potwierdzenie swych słów Krzysztof Bielecki pokazuje pisma, jakie miesz-kańcy kierowali do urzędu dzielnicy i policji, prosząc o instalację progów zwalnia-jących. Odpowiedź dzielnicy jest jedna: nie da się. - Czeremchowa jest przelotowa i stanowi główny ciąg komunikacyjny - odpisuje mieszkańcom Alicja Madziar, kie-rowniczka referatu infrastruktury w urzędzie dzielnicy. - Na odcinku od ulicy Prząś-niczek do Animuszu posiada nawierzchnię z destruktu, która uniemożliwia zamonto-wanie progów zwalniających.
- Progi montowane są jedynie w wyjątkowo niebezpiecznych miejscach, w re-jonie placówek oświatowych. Na terenie miasta obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. O łamaniu przepisów dotyczących tego ograniczenia można infor-mować policję - mówi krótko Bernadeta Włoch-Nagórny, rzeczniczka dzielnicy.
To niestety przypadłość warszawska - progi zwalniające są niemile widziane. Przyczyn może być wiele, jednak najczęstszą jest wygodnictwo urzędników. Ot, choćby zasłaniające się dobrem mieszkańców: "bo na drodze z progami nie może jeździć komunikacja miejska". To jeden z najczęstszych argumentów, choć nie-prawdziwy. Rozwiązaniem mogą być progi wyspowe, z powodzeniem stosowane na całym świecie, także w Polsce - ale nie w Warszawie. W opisywanym przypadku je-dyną odpowiedzią na istotny problem mieszkańców jest obietnica wysłania większej liczby patroli policji na Czeremchową.
Pękają ściany
Poważniej jest bliżej samej oczyszczalni. - Dysponujemy ekspertyzami, które po-kazują, że modernizacja oczyszczalni wpływa negatywnie na sąsiedztwo - mówi Andrzej Świtalski. - Począwszy od nieprzyjemnych zapachów aż po pękające ściany budynków. Mówiąc wprost - na terenach piaszczystych, gdzie rozbudowywana jest oczyszczalnia, przy wypompowywaniu dużych ilości wody z ziemi istnieje niebezpie-czeństwo osiadania innych budynków. Wskazywaliśmy na to nieraz, apelowaliśmy do władz dzielnicy i miasta - bez rezultatu. A przecież nie domagamy się zaprzesta-nia prac, a jedynie wzmożonego nadzoru i poprawy ich jakości. Rozumiemy dosko-nale, że Czajka jest potrzebna, ale oczekujemy respektowania także naszych praw.Przewodniczący Świtalski pokazał nam korespondencję między wszystkimi możliwymi instytucjami, od których zależy los Czajki. Tylko w tym roku komitet wysłał ponad trzydzieści pism, domagających się uszanowania prawa.
- Dla nas najlepszym rozwiązaniem byłoby podpisanie przez wszystkie zainte-resowane strony - a więc miasto, MPWiK oraz nas, mieszkańców - porozumienia, na mocy którego zostanie powołana niezależna komisja szacująca szkody budowla-ne, jakie powoduje modernizacja Czajki, zanieczyszczenie środowiska będzie na bieżąco monitorowane, a zdewastowane podczas budowy drogi będą przywrócone do używalności. Tylko tyle - deklaruje Świtalski.
Póki co żaden z urzędów na apel komitetu nie odpowiada. A komitet wciąż pro-wadzi akcję zbierania podpisów pod apelem do rady dzielnicy o wzmożenie działań w sprawie modernizacji Czajki. Wszelkich informacji udziela Andrzej Świtalski. - Na każdy email pod adresem czajka2010@gmail.com odpowiem na pewno - deklaruje.
Miała być kanalizacja
Budowa Czajki dewastuje najbliższą okolicę. Czy przynajmniej przyniesie dzielnicy obiecane zyski w postaci kanalizacji? Trzy lata temu burmistrz Jacek Kaznowski podpisał z Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji porozumienie, na mocy którego do końca tego roku cała Białołęka miała zostać skanalizowana. MPWiK zobowiązywało się na bieżąco relacjonować postępy prac. Inwestycja miała opiewać na 130 mln zł. Tajemnicą poliszynela było, że taki prezent od wodociągów był rekompensatą za umieszczenie na terenie dzielnicy wielkiej oczyszczalni ście-ków wraz ze spalarnią osadów pościekowych.
- To największa tego typu dotacja w historii Warszawy - chwalił się trzy lata temu burmistrz Jacek Kaznowski. - W umowie zapisaliśmy konkretne pieniądze i konkretne terminy poszczególnych etapów kanalizacji. Wszystko w uzgodnieniu z miastem, które przeznacza fundusze oraz MPWiK, które ma plan realizować. Do 2010 roku Białołęka ma szansę być skanalizowana. Z dzielnicy zniknie większość szamb - deklarował Kaznowski.
Tak było zaraz po podpisaniu porozumienia. Raporty z postępów prac miały do dzielnicy trafiać co kwartał. Zapytaliśmy w urzędzie Białołęki, czy MPWiK wywiązuje się z umowy.
- MPWiK przesyła raz na rok plan inwestycyjny, z którego wynika zakres prac realizowanej sieci wodno-kanalizacyjnej na terenie Białołęki - odpowiada "Echu" Małgorzata Wierszycka z urzędu dzielnicy. - W porozumieniu nie jest określony ter-min, w jakim MPWiK ma przysyłać sprawozdania. Terminy realizacji zadań inwesty-cyjnych w dużej mierze uzależnione są od możliwości pozyskania wymaganych decyzji administracyjnych oraz od dostępności terenu pod budowę sieci.
Nagły zwrot! MPWiK referuje postępy cztery razy rzadziej, niż zakładało poro-zumienie, a terminy są wartościami przybliżonymi, choć burmistrz twierdził coś zu-pełnie innego. Kanalizacja więc być może będzie, ale to nie zależy już ani od dziel-nicy, ani od budowniczych sieci - tylko od mieszkańców, którzy zgodzą się - lub nie - oddać grunt pod instalacje. Co więcej - choć zasadniczo budowa sieci kanaliza-cyjnej powinna być na ukończeniu, to Choszczówka, Płudy czy Białołęka Dworska kanalizację mają w stadium projektowym bądź na etapie dokumentacji technicznej. Mamy niejasne podejrzenia, że z terminami raczej się nie zdąży - a szkoda, wszak to byłby wymarzony argument w kampanii wyborczej: zaplanowaliśmy, dopilnowa-liśmy i zrobiliśmy. A jak będzie? Chcieliśmy, ale wyszło jak zwykle, wybierzcie nas znowu, obiecujemy poprawę!
(wt), bk
Czeremchowa nie doczeka się progów