Całkowity zakaz wstępu do lasów. "Czy to już paranoja?"
3 kwietnia 2020
Do 11 kwietnia Lasy Państwowe wprowadziły tymczasowy zakaz wstępu do lasów i parków narodowych. Komu i czemu taki zakaz ma służyć?
- W trosce o zdrowie i bezpieczeństwo, w związku ze stanem epidemii oraz dyspozycją Premiera RP, od 3 do 11 kwietnia br. włącznie, Lasy Państwowe wprowadzają tymczasowy zakaz wstępu do lasu - zaczyna się komunikat Lasów Państwowych, wydany w piątek po południu. W komunikacie czytamy, że decyzja spowodowana jest m.
Polowanie to pilna potrzeba. Rząd zmienił przepisy
Podczas epidemii 17-latek nie może iść na zakupy, ale myśliwy może polować - tak zdecydowała Rada Ministrów.
in. tym, że wiele osób wybiera w weekend lasy na miejsca pikników i spotkań towarzyskich, co może się przyczynić do rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jednak wielu komentujących kolejne obostrzenia w związku z wprowadzeniem stanu epidemii mocno krytykuje dzisiejszą decyzję. - Czemu ten zakaz ma służyć? Czy nam, obywatelom, już nic się nie należy? Jak niby miałbym złapać wirusa w lesie? - zastanawia się i denerwuje jeden z wielu komentujących decyzję Lasów Państwowych. - Czy to już nie jest paranoja rządzących? Jak wielki kaganiec nam jeszcze założą? Las to było ostatnie miejsce, gdzie można było odreagować ciągłą izolację - denerwuje się kolejny komentujący.
- Siedząc bez przerwy w czterech ścianach tracimy odporność, dopadają nas stany depresyjne. To chyba też istotne podczas epidemii? - pyta retorycznie jeden z komentujących. - Mam wrażenie, że rządzący kompletnie się pogubili a ludzi ogarnęła jakaś histeria. Kolejne zakazy mają coraz mniej sensu.
W lasach były tłumy
Decyzję ze zrozumieniem przyjęli m.in. pracownicy warszawskich Lasów Miejskich, którzy przyznają, że nie mają uprawnień, aby karać mieszkańców wchodzących do lasu, dlatego o pomoc poprosili policję i straż miejską. To te organy mają prawo nas ukarać. - W lesie ludzi jest trudno skontrolować, bo to bardzo duży obszar i żadne służby nie skontrolują, czy za krzakami zgromadziło się pięć czy dziesięć osób, którzy siedzą i piją tam piwo, a przy okazji przekazując sobie wirusa - komentuje wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska. Jak dodaje: - Wiele osób jest na zwolnieniach, sprawuje opiekę nad dziećmi lub pracuje zdalnie, co nie zawsze wymaga tyle zaangażowania, ile w biurze. Te osoby korzystają z czasu wolnego. A że nie ma galerii handlowych, sklepów, knajp, to zostały parki i lasy. Zaobserwowaliśmy bardzo duży wzrost osób odwiedzających lasy, bardzo duży wzrost ilości śmieci, sporo zniszczeń infrastruktury turystycznej. Istna plaga. Do lasu weszły osoby, które w życiu chyba w nim nie były i nie wiedzą, jak się zachować. Dlatego jesteśmy w stanie zrozumieć decyzję Lasów Państwowych - komentuje wicedyrektor Lasów Miejskich Andżelika Gackowska.
(DB)
.