Budka-widmo na Kasprowicza. Została tylko cena po cebuli
27 października 2014
Przy Kasprowicza stoi pomarańczowa budka, w której kiedyś sprzedawano gazety, a później marchew, cebulę i inne specjały. Od półtora roku stoi pusta. - Widzę ją z okna. Został taki szkielet i nikt się nim nie interesuje - zwraca uwagę Waldemar Domżalski, mieszkaniec jednego z pobliskich bloków.
- Nie wiem, po co ktoś chciał sprzedawać warzywa w budce przy ulicy, skoro niewiele ponad 100 metrów dalej na Wolumenie jest mnóstwo stoisk z warzywami, gdzie wszystko jest świeże, a ceny konkurencyjne. Nic dziwnego, że to upadło. Co dalej z tą budką? Stoi w tak ruchliwym miejscu i sobie niszczeje. Żule już wpadły na pomysł, jak ją wykorzystywać. Nie wiem, po co zamontowano tam metalowe półki, ale teraz można na nich postawić alkohol i pod dachem jeszcze załatwić potrzebę - denerwuje się pan Waldemar.
Denerwuje go bezczynność urzędników.
- Byłem w urzędzie dzielnicy, jeździłem do nadzoru budowlanego i wszędzie słyszałem, że sprawa nie leży w ich kompetencjach. Co dalej z tą budką? Stoi w tak ruchliwym miejscu i sobie niszczeje. Żule już wpadły na pomysł, jak ją wykorzystywać - mówi czytelnik. Urzędnicy wręcz nakłaniali mnie, żebym sam tworzył jakieś pisma, obserwował teren. Straż miejska też umywa ręce, wolą pogonić babcię ze szczypiorkiem - denerwuje się.
Sprawę wyjaśnia rzecznik urzędu dzielnicy Tadeusz Olechowski. - W sprawie budki przy ul. Kasprowicza otrzymałem informację z Zarządu Dróg Miejskich, że nie ma żadnych planów likwidacji tego miejsca. Napisali: "Lokalizacja budki nie koliduje z naszymi zadaniami w pasie drogowym" - informuje rzecznik.
To jest rzeczywiście wystarczający powód, by nie zajmować się dalej sprawą i pozostawić pomarańczowe straszydło na swoim miejscu. Skoro nie koliduje, to znaczy, że urzędnikom nie przeszkadza. A mieszkańcy niech znajdą sobie inny temat!
mac