Brak chętnych do pracy w straży miejskiej. "Musimy szukać poza Warszawą"
22 maja 2017
Wymagania wobec kandydata na strażnika miejskiego są spore, czego nie można powiedzieć o zarobkach. Bezrobocie w Warszawie jest najniższe od wielu lat. Szukający zatrudnienia naprawdę muszą być zmotywowani, by wybrać ten ciężki, choć z pewnością pełen wyzwań zawód.
Warszawska straż miejska zatrudnia 1433 funkcjonariuszy. Blisko dwieście miejsc czeka na chętnych. Ale tych brakuje. Na ogłoszenia rekrutacyjne odpowiadają zaledwie pojedyncze osoby. Zanim jednak dojdziemy do pytania - dlaczego zgłasza się tak niewielu chętnych - zobaczmy kim są ci, których do munduru jednak ciągnie.
- To są najczęściej bardzo młodzi ludzie, z reguły tuż po studiach. Dominujące kierunki to bezpieczeństwo narodowe, bezpieczeństwo wewnętrzne, pedagogika i resocjalizacja - wymienia rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak. - Nie brakuje również osób po trzydziestce, szukających nowego zawodu. Pytani o powody decyzji przyszli strażnicy najczęściej deklarują, że jest to zajęcie ciekawe i gwarantujące spory poziom stabilizacji. Wiadomo - administracja samorządowa. Są i tacy, którzy w rodzinie mieli przedstawicieli tej profesji, więc kontynuacja tradycji wydawała się naturalnym krokiem - opowiada rzeczniczka.
Kto może zostać strażnikiem miejskim?
Osoba składająca aplikację musi mieć ukończone 21 lat, co najmniej wykształcenie średnie, obywatelstwo polskie, korzystać z pełni praw publicznych i cieszyć się nienaganną opinią. Kandydat powinien być sprawny pod względem fizycznym i psychicznym. Pierwsze weryfikują odpowiednio sprofilowane testy sprawnościowe (w tym biegi, przysiady i pompki). Jeszcze większa wagę przykłada się do testów psychologicznych, które potrafią trwać kilka godzin. Do służby mogą zostać przyjęte tylko jednostki, które potrafią panować nad emocjami i odnaleźć się w niemal każdej, nawet skrajnie trudnej czy kryzysowej sytuacji. Jeśli chodzi o wymaganą wiedzę, to dotyczy ona w dużej mierze funkcjonowania samej straży miejskiej. Tu dobrym źródłem jest oficjalna strona internetowa formacji oraz Sejmu (akty prawne). Warto też pochwalić się znajomością zasad funkcjonowania samorządu. Znajomość języków obcych nie jest wymogiem niezbędnym, ale traktowana jako "wartość dodana". Angielski czy niemiecki się przyda, gdy przyjdzie pełnić służbę na stołecznych ulicach.
Skąd tyle wakatów?
- Najprostsza odpowiedź: zmienia się rynek pracy - uważa Monika Niżniak. Bezrobocie w Warszawie jest najniższe od wielu lat. Wymagania wobec strażnika są spore, a zarobki niewygórowane. Początkujący strażnik dostaje 2055 złotych brutto. Po trzech miesiącach zatrudnienia i zdanym egzaminie może liczyć na premię motywacyjną - minimum 300 złotych brutto, a po roku możliwość zawarcia umowy na czas nieokreślony i awansu na stanowisko młodszego strażnika z wynagrodzeniem zasadniczym 2370 złotych brutto oraz "trzynastą pensję". Służba stara się przyciągać kandydatów dodatkowymi bonusami. Przykładem może być możliwość dofinansowania dalszej nauki czy wypoczynku. Funkcjonariusze korzystają także z usług medycznych w ramach przychodni, z którą jest podpisana specjalna umowa. To jednak na warszawskim rynku mogą być słabe argumenty, biorąc pod uwagę specyfikę zawodu.
- To nie jest spokojna praca "od 8 do 16". To służba na ulicy. Trudna, a czasami niebezpieczna - mówi rzeczniczka. Do tego zakres obowiązków jest bardzo szeroki, bo to nie tylko i wyłącznie walka z nieprawidłowym parkowaniem i na różnego rodzaju wyzwania trzeba być po prostu gotowym. Mentalnie i fizycznie.
Za mało strażników na ulicach
Czy braki kadrowe przekładają się na jakość funkcjonowania straży? - Staramy się robić wszystko, żeby mieszkańcy tego nie odczuli - tłumaczy rzeczniczka. W praktyce oznacza to między innymi więcej nadgodzin dla funkcjonariuszy i relokację strażników z mniej do bardziej "gorących" rejonów. Powstają też referaty dedykowane konkretnym obszarom działania (na przykład nieprawidłowemu parkowaniu). Na ulicach strażników niestety wciąż brakuje.
- Chcemy przekonać do siebie i do pracy w naszych strukturach mieszkańców przyległych gmin. W końcu dojazd staje się coraz mniejszym problemem - mówi Monika Niżniak. Szukanie nowych rozwiązań to także decyzja o zwiększeniu częstotliwości naboru. Nie dwa razy w roku jak kiedyś, tylko częściej. - Proces rekrutacji się zamyka i zaraz rusza następny - dodaje. Straż posiada obecnie własną bazę szkoleniową. Są możliwości, by szkolić ludzi w cyklu stałym. Tylko chętnych wciąż zbyt mało.
(AS)
