REKLAMA

Bielany

różne »

 

45 lat razem na Bielanach: historia rodziny Bernasiów

  18 lutego 2015

alt='45 lat razem na Bielanach: historia rodziny Bernasiów'

Zofia i Henryk Bernaś pamiętają czasy, kiedy ptasie mleczko było luksusem, a sąsiedzi zgodnie stali w kilometrowych kolejkach. A tak właśnie działo się, gdy zamieszkali na Bielanach.

REKLAMA

Oboje nie pochodzą z Warszawy. Pani Zofia urodziła się 26 stycznia 1933 roku w miejscowości Wsola pod Radomiem, a pan Henryk 19 stycznia 1931 roku w Czarnocinku koło Ciechanowa. Ślub wzięli w 1954 roku i początkowo zamieszkali na Mokotowie. Tam właśnie 25 stycznia 1955 roku urodził się ich pierwszy syn - Jerzy. Dwa lata później, 11 sierpnia 1957 roku na świecie pojawił się drugi syn - Dariusz. Trzynaście lat później postanowili całą rodziną przenieść się na Bielany. Zamieszkali w większym dwupokojowym mieszkaniu przy ulicy Przy Agorze. Spędzili w nim już czterdzieści pięć lat.

Niestety, w tej chwili większości znajomych z bloku nie ma już z nimi, tak więc pozostało im wspominanie różnych historii z czasów młodości. A trzeba wiedzieć, że onegdaj życie towarzyskie na Bielanach kwitło. Najmilej wspominają zwłaszcza imprezy ze znajomymi i wyprawy do lasu na grzyby oraz to, co kiedyś dla niektórych było prawdziwym utrapieniem, a z biegiem czasu stało się sentymentalnym wspomnieniem - czyli długie godziny spędzone w osiedlowym sklepie w oczekiwaniu kiedy "rzucą" mięso czy pomarańcze.

Zjedzone ptasie mleczko i "Bonanza"

- Babcia do dziś wspomina paczkę ptasiego mleczka, którą "wystała" dla swoich synów w sklepie i którą bez opamiętania zjadła w drodze do domu, jadąc tramwajem. Niezapomniane są również historie dotyczące synów - chociażby ta, jak to Jurek nagrał na swoim pierwszym magnetofonie Tonette muzyczną czołówkę z serialu "Bonanza" i odtworzył ją stawiając ukryty magnetofon w oknie na czwartym piętrze - tym samym skutecznie "zaganiając" z piaskownicy do domu przed telewizory wszystkie dzieci z podwórka. Pognały krzycząc "Bonanza, Bonanza się rozpoczyna!". Tymczasem było to pół godziny przed planową emisją w telewizji, więc można sobie wyobrazić, jakie było zaskoczenie kolegów, kiedy przybiegli do swoich mieszkań. Magnetofon był wtedy mało znanym "wynalazkiem" i żaden z kolegów nie był w stanie zrozumieć, co się dzieje. Przecież przed chwilą na podwórku słyszeli czołówkę ulubionego filmu - opowiada ze śmiechem wnuczka Karolina Wróblewska.

Zapraszamy na zakupy

Gdyby tatuś tyle wódki nie pił...

To nie jedyna chętnie powtarzana historia rodzinna. Gdy synowie mieli odpowiednio 12 i 14 lat, podczas "zabawy" w domu wybili szybę w drzwiach do pokoju. Bojąc się kary, postanowili je zawieźć do szklarza.. autobusem pośpiesznym E spod Huty Warszawa aż na Mokotów na ulicę Odyńca. Udało im się wrócić i zamontować drzwi, zanim rodzice wrócili z pracy.

Broiły nie tylko dzieci, ale i rodzicom zdarzyły się "wpadki". Większości znajomych z bloku nie ma już z nimi, tak więc pozostało im wspominanie różnych historii z czasów młodości. A trzeba wiedzieć, że onegdaj życie towarzyskie na Bielanach kwitło. Pan Henryk w zasadzie nie pije alkoholu, ale pewnej soboty zdarzyło mu się wrócić z pracy "po śledziku".

- Babcia zrobiła mu straszną awanturę, która musiała także zrobić wrażenie na mającym wtedy dosłownie kilka lat wujku Darku. Następnego dnia całą rodziną jechali tramwajem na niedzielny obiad do znajomych. Babcia zajęła w tramwaju miejsce siedzące, a na jej kolanach usiadł Darek. Z boku stali dziadek Henio i Jurek. Tramwajem jechało kilku pasażerów, ale tłoku nie było. W pewnym momencie do stojącego na światłach tramwaju podjechał nowiutki biały mercedes i zatrzymał się. Wtedy był to niedościgniony obiekt marzeń wszystkich rodaków, dlatego wszyscy pasażerowie zaczęli wpatrywać się w to cudeńko. Nagle kompletną ciszę przerwał piskliwy głos Darka, który stwierdził: "Prawda mamusiu, że już dawno byśmy mieli taki samochód, gdyby tatuś tyle wódki nie pił?" Dziadek Henio podobno stał w milczeniu czerwony jak burak i nawet nie zaprzeczył ani nie złożył współpasażerom stosownych wyjaśnień - śmieje się pani Karolina.

REKLAMA

Gromadka prawnucząt

Dziś są w pełni skupieni na swojej rodzinie. W listopadzie 2011 r. na świat przyszła ich pierwsza, długo przez nich wyczekiwana prawnuczka Marysia. Dwa lata później, w kwietniu 2013 r. pierwszy prawnuczek Jaś. Początek stycznia był dla nich wyjątkowo udany, bo zostali podwójnymi pradziadkami.

12 stycznia 2014 r. tydzień przed 84 urodzinami pana Henryka i troszkę ponad dwa tygodnie przed 82 urodzinami pani Zofii, niemalże o tej samej godzinie na świat przyszło dwoje kolejnych prawnuków - Nadia i Borys. Co ciekawe, nie są to bliźniaki. Borys jest wnuczkiem starszego syna Jerzego, a Nadia wnuczką Dariusza. Co więcej dwa tygodnie po narodzinach Borysa, jego dziadek Jurek świętował swoje 60. urodziny. Bernasiów czeka teraz kolejna przygoda - patrzenie, jak dorastają ich prawnuki.

ak

Czekamy na kolejne rodzinne historie mieszkańców Bielan: prosimy o zgłoszenia na e-mail: redakcja@gazetaecho.pl

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe