Złomiarze z Zegrzyńskiej hitem telewizji
16 października 2015
Na Discovery Channel zaczęła się emisja dokumentalnej serii Złomowisko.pl, której bohaterami są między innymi pracownicy legionowskiego składu Desch, świetnie znający się na swoim fachu.
Prawie znajomi
W głównej hali centralne miejsce zajmuje prasa do puszek. Okoliczni zbieracze przynoszą ich całe mnóstwo, więc maszyna niemal cały czas pracuje na pełnych obrotach. W ciągu godziny przerabia na aluminiowe kostki prawie tonę puszek. Przy prasie niezmiennie od osiemnastu lat pracuje Kazik. - Ciężka robota. Jak to na złomie - mówi. - Młody nie przyjdzie tu pracować, bo zwyczajnie nie daje rady - dodaje nie bez dumy. Wielu klientów Kazik zna od lat: - Przychodzą, znoszą te puszki i co tam jeszcze wynajdą, całymi siatami. Niektórzy codziennie przychodzą, to już prawie znajomi. To się z nimi pogada, pożartuje. Właśnie przychodzi jeden z takich stałych klientów - Romek. Targa ciężką żeliwną pompę. - To detalista, taki drobny zbieracz - mówi dyżurujący w punkcie skupu Krzysiek i rzuca żartobliwie: - A ta pompa to czasem nie od sąsiada z działki? Nikt tu nie przyjedzie z awanturą?
Romek obrażony zaprzecza gorliwie i kładzie pompę na elektronicznej wadze. - Ile wyszło? - dopytuje się. Gdy słyszy, że trzydzieści złotych, złorzeczy, że ceny znowu spadły. Narzeka i następny klient, który za worek puszek dostał o trzy złote mniej niż poprzedniego dnia.
Złodzieje psują opinię
W branży jest kryzys. Za kilogram aluminium, czyli mniej więcej 60 puszek, złomowisko płaci dziś 3,50 - o 50 groszy mniej niż jeszcze miesiąc temu. - To drobnica - macha ręką Jacek, prawa ręka prezesa. Ceny w hucie spadają, a my na kilogramie mamy jakieś 20 groszy zysku - dodaje. Tyle tylko, że do prasy Kazika trafia dziennie kilka ton puszek, więc i ta "drobnica" to jakiś zarobek.
Oprócz drobnych zbieraczy na złomowisko przyjeżdżają regularnie i poważniejsi klienci. Niektórzy jeżdżą po ulicach, śmietnikach, wioskach. Sprzątają złom z podwórek, wypatrują okazji na posesjach. I w ten sposób potrafią zarobić nawet kilkaset złotych dziennie. Jeden z nich - Marcin jeździ po wsiach. Zbiera od ludzi stare maszyny rolnicze, części, rowery.
- Niektóre rzeczy ludzie oddają za darmo i się cieszą, że mają problem z głowy, za niektóre się płaci, najczęściej ot tak na przysłowiową flaszkę - mówi. I narzeka, że niektórzy "koledzy po fachu" psują całej branży opinię. - Tych, co rozkręcają tory kolejowe, kradną kratki do studzienek albo wycinają przewody elektryczne jest tak naprawdę niewielu, ale ludzie potem wszystkich złomiarzy uważają za złodziei - zżyma się.
Inna sprawa, że miedź wśród detalistów i hurtowników to prawdziwy rarytas. Za kilogram można dostać nawet 16 złotych. - Kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi - żartuje pan Michał, który jak zwykle przywiózł rowerem dwa worki puszek i trochę miedzianej blachy. - No to chyba ćwiarteczkę postawisz? - zachęca kolega, któremu akurat nie chciało się pracować i przyniósł tylko dwa kilo puszek. - Nawet na papierosy nie będzie - mruczy zniechęcony.
Ale biznes nie kręci się wyłącznie na zużytym aluminium. Na złom trafiają stare auta czy przestarzały sprzęt wojskowy. Handel złomem, jak pokazuje seria Złomowisko.pl, przypomina trochę giełdę. Zamiast jednak eleganckich maklerów pod krawatem, mamy tu swojskich detalistów, którzy z kilometra wyczują, ile dany towar jest wart. - W tym interesie trzeba mieć oko i nosa, ale i kupę szczęścia. Dzięki temu jakoś to się jeszcze wszystko kręci - mówi Jacek. I wspomina z nostalgią czasy, kiedy handel złomem to był naprawdę "żelazny" interes.
500 ton rur ze spalonego mostu
Dziś nawet duże kontrakty nie są już tak zyskowne. Jacek jest w firmie specjalistą właśnie od takich dużych partii złomu. Gdy wygrał przetarg na złomowanie 500 metrów rur, które biegły pod jezdnią spalonego warszawskiego mostu Łazienkowskiego, wydawało się, że na jakiś czas ten kontrakt zapewni firmie finansową stabilizację. Na ważących 500 ton rurach Desch spodziewał się zarobić kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tyle że w międzyczasie ceny stali ciągle spadały i interes wcale nie okazał się tak intratny.
W dobie kryzysu Włodek zastawiał się nad oszczędnościami, zwolnieniami i cięciami pensji. Póki co firma przetrwała i codziennie na Zegrzyńską wciąż zaglądają stali klienci z drobnym i grubszym złomem. A helikopter stoi jak stał.
Kolejne odcinki serii Złomowisko.pl, której bohaterami są m.in. pracownicy legionowskiej firmy Desch w każdą środę o 21.40 na Discovery Chanel.
(wk)