Zielone Odolany, widziały gały co brały?
28 maja 2013
Mieszkańcy Odolan mają dość kurzu i życia na placu budowy. - Deweloperzy zachęcają bliskością centrum, szybką rozbudową, zagęszczeniem terenów zielonych. A wszędzie ciężarówki ze złomem - żali się czytelniczka.
Wola to w tej chwili rejon Warszawy, którym deweloperzy interesują się najbardziej. Do niedawna były to Białołęka oraz Ursynów, ale to się zmieniło.
- Dopóki są wolne działki, tak właśnie będzie. Co można zrobić? Ulic przecież nie zamkniemy. Tak będzie, dopóki nie zakończą się inwestycje, a na Odolanach końca tego trudno wypatrywać. To że powstają nowe mieszkania, to dobra wiadomość. Rośnie liczba młodych ludzi, dzielnica to już nie robotnicza Wola, tak postrzegana przez lata. Jako mieszkanka Ursynowa mogę powiedzieć, że człowiek ani się obejrzy, jak okolica się zmieni. Kupując mieszkanie, nie robi się inwestycji na dwa czy trzy lata, ale na całe życie. Trzeba najtrudniejszy okres przeczekać. Co do żwirowni to trudno, żeby nie jeździły tam ciężarówki. Przed sprzedażą mieszkań w tej okolicy nikt tych faktów nie zatajał - mówi Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu dzielnicy.
W roku 2010 odbyły się konsultacje społeczne pod hasłem "Zielone Odolany, jakie mają być". Ustalono, że powinien to być głównie obszar rekreacyjno-wypoczynkowy. W pracach konsultacyjnych brali udział mieszkańcy Wolskiej, Sowińskiego, Jana Kazimierza i Karlińskiego. Padł m.in. pomysł, by utworzyć strefę buforową pomiędzy zielenią a ulicami i strefą przemysłową. Większość Zielonych Odolan jest objęta roszczeniami, dlatego dzielnica do chwili rozstrzygnięć sądowych nie może podejmować żadnych inwestycji.
- Na tym terenie nie ma planu zagospodarowania. W części jest to teren PKP i jeśli tu powstaje jakiś zakład np. wytwórnia betonu, to pozwolenie i warunki zabudowy wydaje wojewoda - wyyjaśnia rzeczniczka urzędu dzielnicy.
mac