Więzienie dla kierowcy autobusu? Zareagowali pasażerowie
22 marca 2018
Nietrzeźwy kierowca autobusu, którego policja zatrzymała w niedzielę 18 marca dzięki interwencji pasażerów, usłyszał zarzuty. Jak się okazuje, mężczyzna oferował też funkcjonariuszom łapówkę za rezygnację z badania alkomatem. Za popełnione czyny grozi mu teraz długa odsiadka.
Do zdarzenia doszło w niedzielę (18 marca), tuż przed godziną 15. Na legionowską komendę zadzwoniła jedna z pasażerek autobusu, która przyglądając się kierowcy, nabrała niepokojących podejrzeń.
Pasażerowie unieruchomili autobus
Kierowca z opóźnieniem hamował i ruszał spod świateł drogowych oraz ominął jeden z przystanków "na żądanie". Wyraźnie sprawiał wrażenie nietrzeźwego. Autobus linii 731 wracał właśnie z Warszawy przez Legionowo. Spostrzegawcza i zaniepokojona pasażerka wysiadła z autobusu i zadzwoniła po policję. Dyżurny z legionowskiej komendy natychmiast wysłał patrol, który przy skrzyżowaniu ul. Piaskowej z Zegrzyńską w Legionowie zauważył stojący w zatoczce autobus linii nr 731. Pojazd miał wyłączony silnik. Autobus został unieruchomiony, ponieważ kluczyk wyciągnął ze stacyjki i zabrał kierowcy jeden z pasażerów, uniemożliwiając mu dalszą jazdę. Kierującym okazał się 40-letni Andrzej R., od którego policjanci wyczuwali silną woń alkoholu.
Chciał dać łapówkę
Mundurowi zatrzymali mężczyznę i przewieźli go do legionowskiej komendy. Tam mężczyzna obiecywał wypłacić z bankomatu 200 zł i dać policjantom, aby zapomnieli o sprawie i nie przeprowadzali badania jego stanu trzeźwości. Alkomat wykazał prawie 3,5 promila alkoholu w jego organizmie. Mężczyzna noc spędził w policyjnym areszcie. Dwa dni później w Prokuraturze Rejonowej w Legionowie Andrzej R. usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości oraz złożenia obietnicy korupcyjnej policjantom. Przyznał się do popełnienia przestępstw i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 10 lat więzienia.
(DB)