Wielbłąd w tumanach pyłu. Tak było 120 lat temu
13 lutego 2019
Jak wyglądały okolice dzisiejszej Połczyńskiej, zanim powstała kolej? Zaglądamy do czasopisma pradziadków.
Podobnie jak dziś Warszawę zmienia budowa metra, w wieku XIX miasto zmieniały powstające kolejno linie kolejowe: Petersburska (1862), Terespolska (1866), obwodowa (1876) i Nadwiślańska (1877). U progu nowego stulecia dawna stolica Polski wciąż nie miała bezpośredniego połączenia z Wielkopolską, pozostającą w zaborze niemieckim. Władze Imperium Rosyjskiego przez lata nie zgadzały się na budowę linii, obawiając się, że w razie spodziewanej wojny mogłaby pomóc ona Niemcom w transporcie wojsk na front.
Życie przed wielką płytą, czyli skąd się wzięły Jelonki
Jelonki są bez wątpienia tym obszarem Bemowa, który ma najciekawszą historię.
Dopiero w 1900 roku koncesję otrzymało Towarzystwo Akcyjne Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, którego prezesem był znany przedsiębiorca Leopold Julian Kronenberg. Inwestycja była więc w 100% prywatna.
Rzut oka na Wolę
24 sierpnia 1900 roku o zbliżającej się budowie Kolei Warszawsko-Kaliskiej napisał tygodnik "Biesiada Literacka". W artykule "Nowa kolej od Warszawy do Kalisza" znalazło się co prawda nieco narzekań, związanych z odchodzącymi w przeszłość zwyczajami i "ginącą przyrodą", ale szybko przykryła je typowa dla XIX wieku pochwała rozwoju i nowoczesności. Główną część artykułu stanowi zgrabny opis tego, co widać było w roku 1900 przy powstającej linii kolejowej.
- Wzdłuż szosy, długim bardzo szeregiem ciągną się domy, a za niemi zielenią się sady i ogrody warzywne, pokrywające słynne błonia, na których od Stefana Batorego (1575) do Stanisława Augusta (1764) odbywały się elekcye królów - czytamy. - Skromny parafialny kościołek wolski, tak licznie odwiedzany przez Warszawiaków w dzień ś-go Stanisława, pozostaje po lewej stronie; domy zaczynają się przerzedzać, a ukazują się olbrzymie cegielnie Odolany, Jelonki i inne.
Dziś jedynymi pozostałościami XIX-wiecznych cegielni są glinianki, czyli wyrobiska po odkrywkowych kopalniach gliny. Po zalaniu ich wodą powstały malownicze stawy, znane z Jelonek i Włoch. W roku 1900 były to typowo przemysłowe okolice.
Karczma z wielbłądem
- Widok szosy w tem miejscu jest nadzwyczaj ożywiony: pełno tu furmanek wiozących cegłę, lub jadących po nią, wozów z warzywami ciągnących do miasta, lub wracających stamtąd, słowem ruch ogromny. Tumany pyłu ceglanego dokładnie tłumaczą myśl pomysłowego karczmarza w Chrzanowie, który na szyldzie swego zakładu wymalował wielbłąda na tle afrykańskiego, przeraźliwie żółtego krajobrazu... Pierś podróżnika swobodniej oddycha, gdy nareszcie wydobędzie się z tego piekielnego kurzu i turkotu na rozlegle, piaszczyste błonia, mieniące się rozmaitemi odcieniami zieleni.
Ciekawe, jak w tamtych czasach odnaleźliby się aktywiści miejscy, wojujący o "czyste powietrze"? Jak widać unoszące się wszędzie tumany pyłu nie przeszkadzały prowadzić na dzisiejszym Chrzanowie karczmy a pomysłowy właściciel jeszcze wykorzystał problem na cele marketingowe ("Restauracja Smog zaprasza"?). Z biegiem lat cegielnie poznikały a tereny kolejowe rozrosły się do dzisiejszych, gigantycznych rozmiarów. Jeśli nie liczyć glinianek Sznajdra, z przełomu XIX i XX wieku do naszych czasów przetrwały tylko dwa obiekty: fragment wiaduktu Kolei Warszawsko-Kaliskiej nad Armatnią i dworek Sznajdrów przy Połczyńskiej, będący dziś zborem protestanckim. Oba są już w rejestrze zabytków, więc zapewne zostaną z nami na kolejnych 120 lat.
(dg)
.