Wiadukt w Płudach opóźniony?
15 czerwca 2011
Budowa wiaduktu kolejowego nad torami przy Klasyków może się przedłużyć z powodu komplikacji związanych z pozyskaniem terenu pod inwestycję. Jedna z działek, przez którą ma przebiegać zjazd z estakady nie należy bowiem do Skarbu Państwa, jak sądzili urzędnicy, lecz do prywatnych właścicieli. Sprawa wyszła na jaw dopiero po rozpoczęciu prac. Mieszkańcy oczekują odszkodowania lub innej nieruchomości.
PLK w kropce
- Na planach miejskich grunt ten figurował jako własność Skarbu Państwa, a takie działki przejmujemy za darmo. Otrzymaliśmy od wojewody pozwolenie na budowę i prawo do zajęcia nieruchomości. Nie było podstaw do rozmów na temat odszkodowania - mówi Robert Kuczyński, rzecznik Polskich Linii Kolejowych. W związku z tym budżet inwestycji nie przewiduje pieniędzy na odszkodowanie dla rodziny z ul. Bohaterów. Problem w tym, że rodzina Rogalów od lutego tego roku ma decyzję potwierdzającą jej prawo do gruntu i kolej ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Rogalowie już się odwołują od decyzji wojewody zezwalającej na zajęcie przez PLK ich nieruchomości i słusznie oczekują odszkodowania. Zastanawiające jest jednak to, że nikt z PLK nie zorientował się wcześniej, że działka jest zabudowana i nie pokwapił się sprawdzić, kto na niej mieszka. W ten sposób można było przecież uniknąć niepotrzebnych nieporozumień. Kolejarze twierdzą jednak, że nikt w domu Rogalów nie otwierał drzwi...Nie mogli nas przeoczyć!
- To niemożliwe! Zawsze jest ktoś w domu. Nikt do nas nie przyszedł, nie powiadomił nas o budowie wiaduktu. Dowiedzieliśmy się o tym dopiero po rozpoczęciu budowy - odpowiadają Rogalowie. Jak widać jedni oskarżają drugich, lecz w rzeczywistości najbardziej zawinił prawdopodobnie bałagan i fatalny przepływ informacji. Rogalowie dopiero niedawno uporządkowali sprawę własności działki, choć od 1947 roku mieli dokumenty potwierdzające ich prawo do gruntu. Natomiast PLK nie sprawdziło dobrze terenu pod wiadukt. - Nie można tylko nas obwiniać. Ta rodzina też jest nie w porządku, bo nie uporządkowali sprawy własności wcześniej - uważa Łukasz Derylak z wydziału prasowego PLK.Co z wiaduktem?
Rogalowie nie chcą się wypowiadać dlaczego zwlekali. Czy jednak cała sprawa nie będzie rzutowała na budowę wiaduktu? Czy rodzina Rogalów wstrzyma budowę? Kolejarze na razie są dobrej myśli. - Aktualnie wykonujemy dodatkowe prace, które nie kolidują z domem państwa Rogalów. Na pewno nikogo na siłę wyrzucać nie będziemy - zapewnia Łukasz Derylak. Wynika z tego, że prawdopodobnie kolej będzie chciała "dogadać się" z rodziną, ponieważ ewentualne sprawy sądowe mogłyby spowodować opóźnienia w budowie. A PLK zależy na szybkim oddaniu inwestycji, gdyż ta jest finansowana ze środków unijnych i zbyt duże opóźnienia mogłyby skutkować cofnięciem dotacji. Rogalowie jednak jak na razie nie otrzymali żadnej propozycji odszkodowania. - Do tej pory nikt nam niczego nie proponował - przyznają. A czego oczekują? - Zgodzilibyśmy się na podobną działkę z domem - dodają.Marzena Zemlich