Warzywniak w obliczu upadku. "Nie ma świeżaków"
27 września 2017
W dobie ogromnych marketów coraz częściej słyszy się o upadających mniejszych sklepach czy warzywniakach, do których kiedyś zaglądaliśmy niemal codziennie. A mają one swoją niewątpliwą zaletę, oprócz świeżych produktów, można też pogadać z właścicielem, jak z dobrym sąsiadem, a zakupy robimy tam bez kolejek.
Takim lokalnym miejscem jest warzywniak na Aluzyjnej, który - przyznajmy - od początku borykał się z niewystarczającą liczbą klientów. Właściciel, mimo dobrej oferty świeżych warzyw, owoców i domowych przysmaków, nie jest jednak w stanie sprostać tańszej konkurencji. Sklepik miał bez wątpienia swoje pięć minut, kiedy kilka miesięcy temu pisały o nim lokalne media, a mieszkańcy udostępniali sobie jego adres na facebookowych grupach.
Warzywniak daje radę. Internauci pomogli
- Chciałem podziękować wszystkim, którzy mnie wsparli. Czy pisząc o moim sklepie w Internecie, czy robiąc zakupy. To była ważna pomoc w trudnym momencie - mówi właściciel budki.
- Kochani, piszę, bo chciałabym wesprzeć pana Mikołaja z warzywniaka Arco róg Aluzyjnej i Trąby. Kiedyś już się prawie udało, wiosną. Myślę, że chyba lepiej kupować warzywa i owoce od pewnych dostawców, dobre jaja, dobry chrzan, ogórki, itp., itp, niż sklepowe plastikowe warzywka. Mam nadzieję, że wesprzecie lokalną inicjatywę. Ja jestem "za" - zwróciła się jeszcze niedawno z apelem do internautów z facebookowej grupy na grupie "Białołęka - Platforma Sąsiedzka" pani Aga.
Wpis zatroskanej o lokalny, mały sklepik mieszkanki, spotkał się z różnymi reakcjami. Od tych całkiem poważnych, typu "Niech każdy kupuje gdzie chce i gdzie lubi", po mniej poważne typu "A ma świeżaki?". Do głosu doszło też kilku mieszkańców, którzy z sentymentem wspominają zakupy u pana pana Mikołaja. Jednak chyba najtrafniej dyskusję spuentowała pani Anna: "To nie kwestia jakości. Niestety taki czas dla wielu, że żyjemy z ołówkiem w ręce... Każdy grosz się liczy... I oszczędność czasu... Smacznie i dobre to jedno, a zaoszczędzone 50 zeta w portfelu to drugie".
Zamyka, nie zamyka?
A co na to sam właściciel warzywniaka Arco? Sam do końca nie może się zdecydować. Po zapowiedzi, że czas zwijać interes, ponownie zaprosił do siebie klientów za pośrednictwem mediów społecznościowych. Osiedlowy punkt będzie funkcjonował przynajmniej do 1 października, potem nie wiadomo. - Do końca roku szkolnego było w porządku, potem spadek o 70-80 proc. To duże straty. Ciągle wyrzucałem, aż w pewnym momencie przestałem zatowarowywać. Bo po co, lepiej głodnym dać, jak wyrzucać. (...) Osiedle ma potencjał, jest dużo mieszkańców, mam wielu stałych klientów - mówi pan Mikołaj, który bardzo docenia fakt, że są ludzie, którym zależy na przetrwaniu sklepu.
Czy apel pomoże? Tego nie wiemy. Być może to za mało, by poruszyć serca i kieszenie ludzi. Niemniej, życzymy wszystkim naszym polskim, małym przedsiębiorcom poprawy na tym trudnym rynku, który opanowały markety.
(DB)
.