Warszawskie pogranicze światów. Między Ciepłą, Marchlewskiego i al. Jana Pawła II
8 lutego 2017
Zrujnowana przez wojnę Ciepła, północnokoreańska Marchlewskiego i pełna lśniących biurowców al. Jana Pawła II to ta sama ulica, rozdzielona przez upływający czas.
Osiedla Za Żelazną Bramą to prawdziwy ewenement. Żadne miasto w Europie nie może się pochwalić tak dużym corbusierowskim osiedlem w samym centrum.
W moich wspomnieniach z przełomu lat 80. i 90. ulica Marchlewskiego jest wręcz nieprawdopodobnie szeroka i... pusta. Pomiędzy blokami osiedla Za Żelazną Bramą pozostawiono nawet 140-metrowy pas, w którym mieściły się zarówno dwie jezdnie i torowisko tramwajowe, ale też Ciepła, doklejona do wielkiej arterii jak starsza, zgarbiona już wiekiem siostra. Były też ogromne place, pełne zdewastowanej trawy i... cóż, sprzątanie po psach nie było wtedy normą. Wisienką na torcie był kuriozalny pomnik patrona ulicy, ustawiony w latach 60. obok Hali Mirowskiej. Wielki kamień i maleńka główka. Po upadku komunizmu Marchlewski zniknął z monumentów i map miasta, ustępując miejsca żyjącemu jeszcze Janowi Pawłowi II. Tymczasem na zapleczu Marchlewskiego / al. Jana Pawła II dogorywał stary świat.
Duchy kamienic
Po horrorze powstania warszawskiego i okrzepnięciu nowego ustroju Marchlewskiego stała się granicą między lepszym a gorszym światem. Dawny Mirów, będący kiedyś nierozerwalną częścią Śródmieścia, trafił w granice Woli i został zapomniany na długie lata. Kina i kulturę zastąpiła wódka, pita w zdewastowanej bramie. O dawnej świetności tej części Warszawy przypominały misternie wykonane kraty, poręcze schodów czy mozaiki.
Ciepła ucierpiała chyba najbardziej. Te kamienice, które nie zawaliły się podczas wojny, rozebrano po jej zakończeniu. Tym, których nie rozebrano, zabrano z fasad wszystkie "burżuazyjne" ozdoby. Marchlewskiego wchłonęła cały północny odcinek Ciepłej. Odcinek południowy przetrwał, ale ulica stała się starą, zgarbioną siostrą arterii rewolucjonisty. Wracajmy teraz do lat 90.
Szwedzi w Warszawie
W epoce Edwarda Gierka Warszawa - po kilku dekadach przerwy - przestała być prowincjonalnym miastem na końcu świata i znowu stała się miejscem odwiedzanym przez biznesmenów z kapitalistycznej Europy. Jednym z symboli nowej ery był hotel Forum, wówczas drugi co do wysokości budynek nad Wisłą. Zbudowała go firma Skanska, dla której był to pierwszy kontakt z Warszawą. W połowie lat 90. Szwedzi postanowili zainteresować się naszym miastem znacznie bardziej, o czym świadczy cała pierzeja al. Jana Pawła II od Elektoralnej do ronda ONZ.
Kiedy powstawały biurowce Atrium (właśnie przechodzący lifting), Atrium Tower, Atrium Plaza i Atrium Centrum, wrażenie było piorunujące. Po kilkudziesięciu latach wielka pustka przy dawnej Marchlewskiego nagle się zapełniła i na Mirowie zaczęły pracować podejrzane "białe kołnierzyki". Biurowce podkreśliły też Oś Saską i pokazały w nowej perspektywie XVIII-wieczne pozostałości Koszar Gwardii Konnej Koronnej, czyli najdziwniejszą remizę strażacką w Warszawie. W ciągu kilku ostatnich lat powstały jeszcze Atrium 1 i Atrium 2, zupełnie inne i stojące bliżej ronda ONZ. Podczas uroczystości otwarcia drugiego z tych biurowców prezentowane było elektryczne BMW, a goście... malowali ławkę na skwer. Uznając, że nawet w epoce samochodów na prąd powinniśmy pamiętać o przeszłości tej okolicy, niezgrabnie namalowałem na niej napis "Witamy na Mirowie!".
Dominik Gadomski
historyk, redaktor portalu tustolica.pl