Dąb z Wawra kandyduje na Warszawskie Drzewo Roku. Był niemym świadkiem zbrodni
26 października 2023
W plebiscycie Zarządu Zieleni Warszawy na najładniejsze drzewo stolicy bierze udział wiekowy dąb z Wawra, rosnący zapewne od stuleci przy ul. Potockich. Jak wygląda i jaka jest jego historia?
Warszawskie Drzewo Roku to wyjątkowy plebiscyt przygotowany przez Zarząd Zieleni Warszawy, skierowany do wszystkich mieszkańców stolicy, dla których drzewo jest czymś więcej niż tylko rośliną. W walce o zaszczytny tytuł udział bierze również drzewo z Wawra - dostojny dąb przy ul. Potockich.
Zbrodnia, która wstrząsnęła Polską. Rzeź w Wawrze
W odwecie za śmierć dwóch żołnierzy zginęło 107 cywilów. Co wydarzyło się w Wawrze w roku 1939?
Swój głos możecie oddawać codziennie do 10 listopada za pomocą formularza znajdującego się na stronie: zzw.waw.pl/formularz-do-glosowania-w-plebiscycie. I tu istotna wskazówka - z jednego adresu IP można zagłosować raz dziennie.
Dąb z Wawra potrzebuje waszych głosów
- Dąb jest ogromny i bardzo stary. Mój 80-letni mąż, który urodził się i całe życie mieszka w domu niedaleko tego drzewa pamięta, że jako małe dziecko zbierał pod nim żołędzie i wtedy było to już bardzo duże drzewo - przypomina pani Grażyna. Jak dodała, okazały dąb jest też niemym świadkiem tragedii, jaką była niemiecka obława na niewinnych mieszkańców Wawra w nocy z 26 na 27 grudnia 1939 roku. - I właśnie tę nocną obławę na ul. Potockich Niemcy zakończyli w domu w pobliżu tego drzewa - wspomina mieszkanka.
Rzeź w Wawrze
W świąteczny wieczór do nieczynnej karczmy przy Widocznej 85 weszło dwóch podejrzanie wyglądających mężczyzn, domagających się jedzenia i alkoholu. Gdy przybysze odmówili opuszczenia lokalu, właściciel karczmy Antoni Bartoszek postanowił wezwać miejscowego policjanta. Ten szybko rozpoznał w intruzach zbiegłych z więzienia przestępców: Stanisława Dąbka i Mariana Prasułę. Do lokalu wezwano wojsko. Jedyne, jakie było wówczas w Wawrze - niemieckie.
Na widok uzbrojonych Niemców Dąbek i Prasuła natychmiast sięgnęli po broń i zaczęli strzelać, zabijając jednego z żołnierzy i raniąc drugiego, który zmarł później w drodze do szpitala. Informacja o Polakach zabijających Niemców szybko dotarła do Warszawy, do podpułkownika Maxa Daume, zastępcy dowódcy 31. pułku Ordnungspolizei. Daume wysłał do Wawra majora Friedricha Wenzla, który rozpętał w spokojnych podwarszawskich letniskach prawdziwe piekło.
Funkcjonariusze "policji porządkowej" najpierw powiesili niewinnego właściciela karczmy, a następnie przez cały wieczór chodzili po ulicach Wawra i Anina, wyciągając z domów niczego nie podejrzewających mężczyzn, w tym nastolatków i starców. Przy trzaskającym mrozie doprowadzili przed komendę około 120 osób. Nad ranem 27 grudnia 114 mężczyzn usłyszało wyrok śmierci, zaś pozostałym kazano kopać groby. Egzekucję przeprowadzono na placu przy ulicy noszącej dziś imię 27 Grudnia. Zginęło 107 mężczyzn i nastolatków, spośród których najmłodszy miał 15 lat.
JR, DG
.