W naszej dzielnicy brakuje gimnazjów
26 września 2014
W poprzednim numerze "Echa" mieli Państwo okazję przeczytać artykuł burmistrza o jego staraniach na rzecz poprawy infrastruktury oświatowej dzielnicy. Przeczytali Państwo o budowie m.in. zespołów szkół, w których skład będzie wchodziło gimnazjum.
Niedawno zastanawiałem się nad słowami, które napisał jeden ze współczesnych pisarzy: "Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, być ciągle czymś zajętym i domagać się - ze wszystkich sił - tego, czego pragnie." Środki w roku bieżącym w wysokości 150.000 zł przeznaczone zostaną na rozpoczęcie prac projektowych związanych z wykonaniem programu funkcjonalno-użytkowego wraz z koncepcją architektoniczną. Pozostałe środki w wysokości 32.000.000 zł przeznaczone zostaną na dokończenie spraw związanych z projektowaniem oraz budowę obiektu w systemie projektuj i buduj. Planowana do budowy szkoła to obiekt na minimum 1000 uczniów na jedną zmianę (40 oddziałów) wraz z zapleczem sportowym oraz świetlicowym i dojazdem."
Tak brzmiało uzasadnienie do uchwały rady dzielnicy z maja br., w której wnioskowaliśmy do miasta o budowę dwóch szkół podstawowych (dla każdej szkoły identyczne uzasadnienie). Ani słowa o gimnazjach.
Następnie burmistrz napisał o przyszłych gwarancjach budowy gimnazjum na Kępie Tarchomińskiej. Problem w tym, że szkoła na Kępie Tarchomińskiej ma być szkołą podstawową, która w końcu odciąży obecną placówkę na Leśnej Polanki posiadającą teraz dwie filie.
Po tym wstępie burmistrz opisał starania o żłobki, pisząc o powstającym na pl. Światowida oraz o zamierzeniach budowy trzech kolejnych placówek. Wszystko napisał w tej kolejności, aby móc napisać o mnie jako przeciwniku budowy żłobków. Tylko że żłobek na pl. Światowida będzie oddalony od rozbudowanej ulicy Światowida o ok. 30 m, dla której w tym miejscu nie przewidziano ekranów, gdyż na etapie projektowania ulicy, w budynku gdzie teraz ma być żłobek przewidywano bibliotekę i mieszkania. Dla takiego zagospodarowania terenu ekrany nie musiały być projektowane.
Żłobki nie teraz
Zanegowałem budowę żłobków w tej chwili, gdyż moim zdaniem pilniejszą inwestycją w dzielnicy jest obecnie budowa gimnazjów, które są bardzo przepełnione i nie przyjmą dzieci, które w najbliższych latach będą opuszczać przepełnione podstawówki. Przy obecnym wymiarze urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego rodzice mogą opiekować się dzieckiem nawet przez rok. Następnie najmłodsze dzieci są często pod opieką dziadków, którzy zapewniają lepsze warunki niż najlepsze żłobki, w których maluchy zwykle tylko ciągle chorują. Zanegowałem budowę żłobków w tej chwili, gdyż moim zdaniem pilniejszą inwestycją w dzielnicy jest obecnie budowa gimnazjów, które są bardzo przepełnione i nie przyjmą dzieci, które w najbliższych latach będą opuszczać przepełnione podstawówki. Zatem nieobowiązkowy żłobek służyłby przy obecnym wymiarze urlopu rodziców maksymalnie przez rok. Niedawno premier zapowiedział dalsze udogodnienia dla rodziców, którzy będą decydowali się na urodzenie dzieci. Tym samym instytucja żłobka może wkrótce być... niepotrzebna. W przeciwieństwie do gimnazjów, które jako obowiązkowe służą dzieciom trzy lata. Na wszelkie wnioski w sprawie konieczności budowy gimnazjów, miasto i dzielnica odpowiada, że analizuje bieżącą sytuację oświatową i... nie buduje się gimnazjów. Brak dodatkowych gimnazjów (jest ich sześć) przy 12 istniejących szkołach podstawowych będzie bardzo odczuwalny za najwyżej dwa lata. Istotnym faktem jest też to, że z budową gimnazjów można by było zdążyć, zanim zaczną do nich uczęszczać roczniki 2003 i kolejne, ale trzeba je (minimum dwa) zacząć planować i budować "wczoraj". Ich budowa jest jednak odkładana o kolejne miesiące, ponieważ dzieci ze szkół podstawowych na Białołęce masowo kontynuują naukę w gimnazjach w innych częściach miasta. Często lepszych, bo nieprzepełnionych. I koło się zamyka: rodzice muszą posłać dzieci do gimnazjum w innej dzielnicy, bo rejonowe ledwie dyszy z nadmiaru dzieci. Dlatego najpierw powinny powstać gimnazja. Z budową żłobków jest i tak już za późno, a ponadto mogą nie być tak potrzebne, jak się sądzi. Chyba że zapowiedzi PO w zakresie polityki prorodzinnej na poziomie kraju to tylko obiecanki i nawet lokalne władze PO w nie nie wierzą.
Dziwna polityka
Komentarza wymaga także przedstawianie przez burmistrza uchwał dotyczących bardzo ważnych inwestycji oświatowych. Do publicznej wiadomości podawana jest jedna treść uchwały, a faktyczną radni dostają przed głosowaniem np. dzień wcześniej - dobrze, że nie tuż przed sesją. Żaden z radnych przed głosowaniem nie jest w stanie skonsultować treści z zainteresowanymi mieszkańcami. Uchwały nie są też przedmiotem dyskusji na żadnej, zaplanowanej z dłuższym wyprzedzeniem, komisji. Dlaczego tak się dzieje? Może po to, aby burmistrz mógł potem pisać, że: "jest pewny że przełom września i października przyniesie nam wiadomość o zagwarantowaniu funduszy na budowę dużego gimnazjum."
Wojciech Tumasz
radny dzielnicy Białołęka