REKLAMA

Puls Warszawy

różne

 

Varia-Aktualia

  27 lutego 2004

Słowa: "jesteś śmieszny!" od "śmieszny jesteś!" - dzieli przepaść...

REKLAMA


* * *

Rozbłyski i odpryski filmowe 
"Uzyskał prędkość ucieczki" - mówi się o ginącym w Kosmosie sprzęcie astronautów. Zamarzyła mi się niepowracalna prędkość ucieczki programideł i filmideł telewizyjnych; nie liczę bowiem na poprawę poziomu telepa-trzydła. Kiedy słyszymy w tv słowa: "Witaj, Ameryko!" - głosem prezydentów USA, moż-na spodziewać się najgorszych wieści...

*

Schron - "Arka" 
"Nowa Arka Noego" - tak nazwali twórcy fil-mu "Dzień zagłady" - schron przeciwatomowy, by ocalić "wybrańców narodu", całą wielką "resztę" pozostawiając na pastwę losu. Zdecydowanie wybieram "Rosyjską Arkę" - sławne muzeum w Sankt Petersburgu - Ermitaż, który zgromadził arcydzieła mistrzów pędzla. Ocaleją dla wszystkich.

*

Czarny sen Ameryki 
W dosłownym sensie spełnia się wyłącznie w filmach science fiction. Czarnoskórzy prezy-denci pojawiają się tylko w filmach action fiction - jak "24 godziny" w tv czy "Dzień zagłady". "Kolorowi" prezydenci w USA? To jak anegdoty o kobietach prezydentach - nie-bezpieczne niczym meteory z Kosmosu. Kandydaci czarni i płci pięknej muszą wpierw pokonać na Ziemi burze śnieżne i piaskowe, a w Kosmosie - gwiezdny pył...

*

Post scriptum dla "barowców-polsatowców" 
Finał reality show "Bar" dowiódł raz jeszcze, że szlachetność nie popłaca, zero inteligencji zawsze wygra z mądrością. Jedyny, uczciwy, prawy i mądry dał fory swemu rywalowi, podrywaczowi, obibokowi, bo zawierzył naiw-nie "mocy sprawiedliwego wyboru". Zapom-niał, biedak, że żyje w światku-pokraczku! Zwycięski populizm nie otrzyma ode mnie żadnych braw, a już na pewno nie zapewnię jemu sitcomowych oklasków! Wystarczy klakierstwa-cmokierstwa telewizyjnego.

Znak Zorro 
Żadna, najefektowniejsza spec-elektroniczna ekranizacja spod znaku Zorro - nie dorówna pierwowzorowi z roku 1940. Zorro - 1940 - to jest jeden wielki "smaczek" dla kinomanów, bez wymyślnych "figli" komputerowych. Nasze czasy tonące w antybohaterszczyźnie, jak kania dżdżu potrzebują prawdziwego, walecz-nego, uczciwego bohatera. - "Królestwo!" - za Zorro!

*

Idą czasy Tabloidów 
Tabloidy (nie mylić z Talibami!) prasowe okre-śla się jako "bunt wobec dotychczasowych form prasowych", a mówiąc wprost - to pow-rót do wtórnego analfabetyzmu. Są to migawki, newsy, fotosy podpisywane językiem "mło-dzieżowym". Nic do czytania - brak czasu! Niczego do myślenia - brak mózgownic! Trzy linijki - wszystko "na szybko" "na krótko", byle kolorowo. Idą czasy bezmyślnych tabloi-dów! Talibowie - górą, bo wysilają łepetyny, jakby... gdzie by tu jeszcze kogo ukatrupić!? Może najpierw wyeliminować z mediów - tabloidów?

*

Tablodalni - telebimowcy 
W tv świętują luz i czad - wyżywając się w "aplauzach sitcomowych". Modne stanowisko: warmupper - czyli "sygnalista aplauzu", "dy-rygent" widowni... "Siad! Wstać! Kołysanie! Oklaski! Śmiech! Pisk!" Czy znajdzie się moc-ny i wyda komendę: Precz z tv tabloidzi!?

*

W filmie "Historie kuchenne" 
Szwedzi, "specjaliści od obserwacji od czasu II wojny światowej", obserwują jako reklamiarze branży sprzętu kuchennego, jak sobie radzą samotni mężczyźni w kuchni. Życie przerasta kabaret... Samo życie w jego bezdennej aberracji! Do łez śmieszne... i smutnawe... Po co mężczyznom w ogóle sprzęt kuchenny? Można przecież jeść wprost z garnków. Szkoda zachodu z myciem garów!


* * *

"Zegarmistrz Światła" i Przestrzeni...

W lustrach spojrzeń... w labiryncie ucieczek... widzę Teatr Osobny Jerzego Grzegorzewskiego.

Spojrzenia w głąb przestrzeni, ucieczki od "formułkowania" klasyki, od brutalizmu na scenie, od "dosłowności, która poraża..." w stronę Światła... "Nie miałem dobrego światła, wyglądam średnio" - tak powiedział znany reżyser, dyrektor Teatru Narodowego o swym wizerunku w filmie Jerzego Kaliny. "Jerzy nie musi mieć dobrego światła, bo sam jest Światłem" - odpowiedział reżyser filmu dokumentalnego o twórczości artystycznej J. Grzegorzewskiego.

Mówi Mistrz: "To nie jubileusz, nie festiwal, ale przegląd mojej twórczości. To film o rzeczach, którymi żyłem przez lata, wypowiedzi o mnie moich przyjaciół".

Jerzy Grzegorzewski - żegna się z teatrem... pojmowanym jako "istotne doświadczenie egzystencjalne", "mękę przeżywania świata" - w kręgu romantyków i awangardy, uwikłanym w tradycję i klasykę. Artysta kompletny - wypełniał wymiernie swoimi inscenizacjami "dwa światy - pełni i pustki".

Zegarmistrz Światła, Interpretator Przestrzeni umyka od zaszufladkowania swojej wizji scenograficznej w rodzaju: "teatr działań plastycznych". Uniknął szczęśliwie "wstrząsów, manifestacji gry politycznej".

J. Grzegorzewski swą wypowiedzią podsunął J. Kalinie poetycki tytuł filmu trafiającego w sedno fenomenu reżyserskiego "męczącego poszukiwacza ukrytych sensów" w teatrze: "Skrywana obecność". Zamknięta osobowość reżysera skrywa się za inscenizacją sztuki, ale zaznacza swą obecność poprzez niezwykłą wizję scenograficzną.

"Zaczarowane kredowe koło" teatru Grzegorzewskiego - "w czarnej przestrzeni bez granic (...) po latach zamieniło się w czarodziejską kulę" - powiedział Tadeusz Różewicz o "dziwnym reżyserze niezwykłych snów, marzeń, obrazów, dźwięków" sceny. "Znajduję się u krańca teatralnej drogi" - mówi twórca. "A jestem niespełnionym piekarzem (...) urzekła mnie magia nocy i tajemnica tej pracy".

Z dużym dystansem do samego siebie, z poczuciem humoru twórca żartuje z początków swej artystycznej drogi: studia malarskie dały twórcy niezależność, ale jako projektant mody damskiej zupełnie się nie sprawdził. "Przypadek zdecydował o wyborze zawodu", "dyrektorem zostałem z zaskoczenia...". "Żyjemy pośród dyrektorów, którzy wiedzą, jak ma wyglądać Teatr Narodowy. (...) Chętnie pójdę do przedpokoju".

- Co dalej?

W grupie rozumiejących się aktorów - przygotowanie "Studium o Hamlecie" - eseju S. Wyspiańskiego. Fascynacja teatrem przecież nie mija...

- Czego Mistrz żałuje?

... że nie dałem upustu swemu pragnieniu, swojej obsesji inscenizacji "Idioty" Dostojewskiego... "choćby dla jednej sceny, o którą się potykałem (...) sceny z drogocenną wazą, która wzbudza lęk, że się ją rozbije, a on wie, że ta katastrofa jest mu przypisana. (...) Przestrzeń, w której się poruszamy, jest taką wazą, przedmiotem, który możemy zniszczyć. Przed tym doświadczeniem nie możemy umknąć, ale możemy je odkłamać... Tak sobą sterować, aby to zdarzenie nastąpiło jak najpóźniej".

Maria Cholewczyńska

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje w Pulsie Warszawy

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane w Pulsie Warszawy

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe