Trawy brak, kosiarki w ruchu. "To jakaś epidemia"
4 lipca 2019
Koszenie wypalonej trawy, a nawet pozostałego po trawnikach piachu - to najwyraźniej nowa warszawska moda.
Po czerwcowych upałach i starannym "koszeniu" białołęckie trawniki zaczęły przypominać afrykański step. Choć elementarna logika podpowiada, że należałoby przestać kosić, poczekać na deszcz i dać roślinom odżyć, kosiarki wciąż są w ruchu. Mieszkańcy każdego dnia wrzucają na portale społecznościowe zdjęcia prezentujące absurdalne działania.
- To jakaś epidemia - pisze radny Waldemar Kamiński. - Na Aluzyjnej właśnie koszony jest piach w miejscu, w którym powinna być zieleń. Fajnie, że dziś ma być przyjęta przez Radę Warszawy strategia dostosowywania naszego miasta do zmian klimatu, ale są sprawy, które da się ogarnąć zwykłym zdrowym rozsądkiem nie czekając na żadne strategie.
Najbardziej uderzający jest absolutny brak refleksji rodem z czasów głębokiego PRL-u. Kosiarze doskonale widzą, że nie warto kosić, ale zamiast telefonu z krótkim "panie kierowniku, przecież to bez sensu" jest karne wykonywanie obowiązków. Urzędnicy i administratorzy też widzą, jaka jest sytuacja, ale nie wyciągają wniosków.
(esc)