Tramwaje pędzą, piesi czekają. "Zrezygnujmy z priorytetu"
19 kwietnia 2017
Ile można czekać na zielone światło, przepuszczając jadące jeden za drugim składy? Na Tarchominie pojawił się zaskakujący problem.
Gdy w lutym otwarto przedłużenie linii na Nowodwory, na Tarchominie lawinowo przybyło tramwajów. Na odcinku od Mehoffera do Marymonckiej składy kursują w godzinach szczytu co dwie minuty. W pewnych godzinach daje to wrażenie żółtej karawany, sunącej po torach wzdłuż Światowida. Priorytet dla tramwajów i wydzielone fazy do lewoskrętów dla autobusów i samochodów skutkują tym, że piesi muszą bardzo długo czekać na zielone światło.
- Osobiście doświadczyłem takiej sytuacji na przejściu obok szkoły przy Erazma z Zakroczymia, gdy musiałem czekać na światło zielone ponad 15 minut - mówi radny Piotr Oracz. - Okoliczni mieszkańcy i dzieci idące do szkoły doświadczają takiej sytuacji regularnie. To nie tylko niewygodne, ale i niebezpieczne. Może się zdarzyć, że zniecierpliwieni czekaniem piesi wejdą na jezdnię lub torowisko na czerwonym.
Radny Oracz proponuje, by dla bezpieczeństwa pieszych wyłączyć priorytet dla tramwajów jadących w kierunku Nowodworów. Jego zdaniem kluczowy jest szybki przejazd do stacji metra, zwłaszcza w porannym szczycie.
"To mogłoby wywołać protesty"
- Problemy z przejściem przy Erazma z Zakroczymia wynikały z usterki technicznej, która została już usunięta - mówi Ewa Rogala, rzeczniczka Tramwajów Warszawskich. - Propozycja wyłączenia priorytetu nie ma uzasadnienia, ponieważ jest sprzeczna z polityką transportową miasta i mogłaby wywołać liczne protesty pasażerów. Proszę zwrócić też uwagę, że linia tramwajowa 2 zastąpiła m.in. E-8. Pasażerowie dojeżdżający z Tarchomina przyzwyczaili się do krótkiego czasu podróży i tramwaje muszą im to zapewnić.
Rzeczniczka przypomina, że priorytety dla tramwajów są stopniowo wprowadzane w całej Warszawie, bo taka jest polityka transportowa miasta. Coś za coś.
(dg)