Top 5: Największe skandale w historii Białołęki
28 września 2017
W krótkiej historii naszej dzielnicy nie zabrakło wydarzeń strasznych, oburzających, a niekiedy makabrycznych. Oto najgłośniejsze białołęckie sprawy kryminalne.
5. Pedofil w sutannie
We wrześniu 2013 roku dziennikarze TVN oskarżyli w reportażu kurię warszawsko-praską o to, że wiedziała o zarzutach ciążących na proboszczu parafii NMP Matki Pięknej Miłości na Tarchominie, ale nie pozbawiła go stanowiska. Ksiądz Grzegorz K. był oskarżony o pedofilię. Nagłośnienie sprawy pomogło przełamać się innej, już pełnoletniej ofierze, która sama zgłosiła się do prokuratury. Wkrótce kapłan, pozbawiony już stanowiska i zawieszony w obowiązkach, stanął przed sądem. Za zapraszanie na plebanię nieletnich chłopców i oglądanie z nimi filmów porno został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Wiele osób uznało tak niski wyrok za skandal sam w sobie.
4. Makabryczny wypadek
Był piątek 20 stycznia 2006 roku, ok. godz. 6:45, kiedy na przystanek autobusowy Żerań FSO na wiadukcie Trasy Toruńskiej wjechał rozpędzony ford. Jego kierowca podczas wyprzedzania zahaczył o inne auto, stracił panowanie nad kierownicą i z impetem wpadł na wiatę, pod którą czekało kilka osób zmierzających do pracy. Ludzie pospadali z wiaduktu wraz z autem. Trzy osoby zginęły na miejscu. Dwie kolejne zmarły w szpitalu. 29-letni kierowca przeżył wypadek bez większych obrażeń.
3. Zabił kolegę mieczem samurajskim
Podczas domówki na Nowodworach w Sylwestra 2013 znany w dzielnicy trener japońskich sztuk walki postanowił zaprezentować swoje umiejętności w posługiwaniu się samurajską kataną. Podczas wymachiwania mieczem przypadkowo zadał cios swojemu koledze. Gigantyczna rana na plecach doprowadziła do krwotoku, którego nie dało się zatamować.
2. Tygrys na wolności
W marcu 2000 roku na Tarchomin przyjechał cyrk ze zwierzętami. Miało być wesoło, ale skończyło się tragicznie, gdy trzy tygrysy uciekły z klatek. Dwa dzikie koty zostały szybko złapane, ale trzeci biegał na wolności w okolicach Światowida. Na miejsce ściągnięto policjantów i weterynarza, który usiłował trafić w tygrysa zastrzykiem usypiającym. Strzelali także funkcjonariusze, którzy wystrzelili za zwierzęciem kilkadziesiąt kul. Jedna z nich trafiła weterynarza, który zmarł w wyniku obrażeń.
1. Komendant zabójca
Ta sprawa to nie tylko największy skandal w historii Białołęki, ale też - niestety - plama na honorze polskiej policji. Historia rozpoczęła się w 2011 roku, gdy w lesie koło Legionowa pies przypadkiem znalazł... ludzką dłoń. Wkrótce policjanci odkryli w pobliżu wypalone ognisko i zmasakrowane ciało zaginionego przedsiębiorcy. Biegli znaleźli w jego ciele kilka ran postrzałowych. Wkrótce śledztwo doprowadziło do komendanta komisariatu na Tarchominie. Okazało się, że policjant prowadził interesy z ofiarą zabójstwa.
W toku śledztwa ustalono, że policjant zabił swojego partnera biznesowego, strzelając do niego w głowę i klatkę piersiową przy użyciu służbowej broni swojego podkomendnego. Następnie wywiózł ciało do lasu, poćwiartował je i próbował spalić. W październiku 2016 roku został prawomocnie skazany na dożywocie.
(dg)