"To pokolenie najchętniej popiera cwaniactwo"
9 maja 2019
Gdyby Warszawą rządzili tacy ludzie, w ciągu roku miasto byłoby bankrutem. Część "Pokolenia PRL" masowo przymyka oko na "cwaniactwo" i uważa, że pieniądze rosną na drzewach.
We wtorek 7 kwietnia miałam przyjemność jechać tramwajem, do którego wsiadło dwóch młodych kontrolerów (czyli, po warszawsku: kanarów). Biletu nie miały tylko dwie osoby: jeszcze młodsza od obu panów dziewczyna, może nawet nastolatka, i jakaś kobieta na drugim końcu składu. Ta druga spokojnie podała swoje dane i przyjęła mandat, pierwsza wpadła w panikę i gdy tylko otworzyły się drzwi, zaczęła uciekać.
Zaczęła, ale nie skończyła. Przebiegła może 50 metrów, przewróciła się i kanar zaraz ją dogonił, więc kary raczej nie uniknęła. Ale ja nie o tym. Ciekawa w tej historii była tak naprawdę reakcja części pasażerów.
Jak każdy wie, w godzinach południowych w tramwaju rządzą babcie z siatkami. Tak samo było i tym razem. Emerytki, które siedziały koło mnie, obejrzały pościg jak najlepszy odcinek tureckiej telenoweli, po czym wszczęły lament: "ojej, dziewczyna się poturbowała, nie mógł jej odpuścić, co ona komu złego zrobiła?".
Jasne, odpuszczajmy każdemu. Bo młody, bo stary, bo siwy, bo rudy. Bo ma ładne oczy, bo ma odstające uszy. Niech nikt nie kupuje biletów, nie płaci za parkowanie itd. Pieniądze rosną przecież na drzewach. Część starszego pokolenia PRL uważa, że za nic nie trzeba płacić, wszystko można załatwić. A że tramwaj na sznurek a autobus dziurawy? Trzeba ponarzekać, narzekanie wszystko naprawi.
Alicja
______________
Chcesz, żeby Twoja opinia także znalazła się na portalu? Napisz na adres: redakcja@gazetaecho.pl.