Tak się bawi Warszawa. "Meliny w środku parku"
14 maja 2019
"Nie chcę chodzić do jedynego parku w okolicy i kłócić się z jakimiś wyrostkami" pisze nasz czytelnik. Lista grzechów jest długa.
Chciałem zwrócić uwagę na to, w jaki sposób są użytkowane wiaty w parku Magiczna na Białołęce oraz to, jak żadna ze służb: (straż miejska, ochrona czy policja) nie robi nic (lub niewiele), aby ten stan rzeczy zmienić. Co więcej, sam urząd miasta niewiele zrobił, aby poprawić sytuację. Pomimo zamykania parku, "monitoringu" i "ochrony" trzy drewniane wiaty w parku Magiczna stały się miejscem przesiadywania okolicznej młodzieży, która pije alkohol, wypisuje bazgroły, robi śmietnik. Wokół często nie można przejść spokojnie z dzieckiem, bo słychać tylko przekleństwa, różne "mądrości" porzuconej przez rodziców młodzieży, a po okolicy walają się potłuczone butelki.
Domki wyglądają jak najgorsze "żulernie" i ten stan przez urząd miasta jest akceptowany, co dla mnie jako mieszkańca jest nie do przyjęcia. Wieczorami chodzą po parku grupki nastolatków i się "bawią", co widać po okolicznej infrastrukturze: połamane ławki, zniszczona zieleń, zniszczone ogrodzenia, zniszczone znaki, zniszczony piec (nie wiem za bardzo, do czego służy, ale ładnie wyglądał).
Skoro ochrona i nibymonitoring (na domki patrzy chyba ze trzy kamery, ale czy działają?) nie są w stanie sobie z tym problemem poradzić, a ja nie chcę chodzić do jedynego parku w okolicy i kłócić się z jakimiś wyrostkami, żądam, aby te trzy speluny zostały rozebrane a w ich miejsce postawione boisko do koszykówki lub siatkówki. Z rozebranych domków można zrobić zadaszenie lub coś innego, bardziej pożytecznego.
Szkoda, że te miejsca są w ten sposób wykorzystywane, ale uważam, że park ma służyć rodzinom i wypoczynkowi. Może ktoś się zainteresuje problemem i temat nie zostanie zamieciony pod stosy urzędniczej biurokracji?
Michał