Tajemniczo uśmiechnięty maszkaron z Michałowa
30 kwietnia 2013
"Zakorzenieni w Legionowie" to cykl prezentujący ludzi, którzy z okolicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. W tym wydaniu pracownia sztukatorska Ewy i Wieńczysława Tyszewskich, znajdująca się przy ul. Warszawskiej 24.
- Na starych kamienicach w Warszawie jest dużo takich maszkaronów. Kiedyś przyszedł do nas pan, który pytał, czy mamy więcej, bo on się tym bardzo interesuje. Niestety, u nas jest tylko jeden - wyjaśnia Ewa Tyszewska.
Oprócz maszkarona kwiaty, ślimaki, anioły, wzory geometryczne. Wieńczysław Tyszewski od lat pracuje przy renowacjach kamienic i robieniu sztukaterii, od 12 lat prowadzi własną firmę. Do biznesu wciągnął żonę Ewę: - Tu mieszkali dziadkowie mojego męża. Gdy się sprowadziliśmy tu 22 lata temu, naokoło była wieś. I tylko wielka droga przechodząca przez nią. Nie było nawet latarni - opowiada pani Ewa.
Sztukaterie w mieszkaniach?
Klienci przyjeżdżają z całej Polski: z Torunia, z Wrocławia, z Sinołęki, a także z okolic Legionowa. Zamawiają nie tylko renowacje budynków zabytkowych, ale także kompozycje we wnętrzach nowych obiektów: - Mamy dużo zleceń z Łajsk, Michałowa, Grudzi - opowiada współwłaścicielka. - Byliśmy wykonawcami wnętrza pałacu w Chrcynnie według projektu Witolda Kalinowskiego. Robiliśmy wnętrze Restauracji Prezydenckiej, restauracji "Afrodyta". Ludzie zamawiają też wykonanie ozdobnych sztukaterii w mieszkaniach w blokach (!). To są zamówienia na ozdobne gzymsy, lustra sztukatorskie, rozety pod żyrandole. Jednak są to zwykle raczej proste wzory, rzadko zamawiane są bardzo ozdobne ornamenty.
- Nasze prace wystawiamy czasem na targach budowlanych, na przykład ostatniej jesieni byliśmy na warszawskim Torwarze - dodaje Ewa Tyszewska.
Biznes rodzinny
Z czego robi się sztukaterie? W pracowni Tyszewskich głównie z gipsu ceramicznego naturalnego. Wieńczysław Tyszewski większość form do gipsowych odlewów wykonuje sam. Jeśli chodzi o ozdoby, takie formy robi się z silikonu, proste listwy natomiast technologią tradycyjną tzw. metodą nawarstwiania. Wzór, który ma powstać na listwie, wykonuje się ręcznie - "ciągnie się" go na stole za pomocą szablonu z blachy.
- Mąż cały dzień spędza w pracowni. Ja zajmuję się sprawami organizacyjnymi, biurowymi. To ze mną głównie klienci się spotykają, więc nie znają męża, myślą, że ja jestem tu szefem - śmieje się pani Ewa. - Sztukatorstwo to rzadkie zajęcie, tu liczy się przede wszystkim doświadczenie. Nasz syn trochę interesuje się firmą, córka pomaga mi w pracach biurowych. Może w przyszłości to oni przejmą pracownię...
kz