Szlakiem legionowskich barów: oceniamy szaszłykarnię Mała
10 czerwca 2016
Gdzie można w Legionowie tanio i smacznie zjeść? Kolejna propozycja to niedawno otwarta szaszłykarnia Mała przy Rynku.
Nazwa po kultowej kawiarni
W połowie maja w lokalu po "Małej", ostatnio zajmowanym przez salony odzieżowe, otworzono szaszłykarnię. Na pamiątkę dawnej kawiarni przyjęła ona nazwę "Mała". Nazwa o tyle adekwatna, że lokal rzeczywiście nie jest zbyt duży. W dodatku dużą jego część zajmują restauracyjne lady, gabloty, lodówki i ustawione na "widoku" grille. Na stoliki miejsca zostało niewiele. Zmieściło się ich tu zaledwie kilka. Wystrój jest raczej ascetyczny, utrzymany w czerni-bieli i beżu. Specjalnością są dania z grilla. W menu zgodnie z nazwą kilka rodzajów szaszłyków - drobiowe, wieprzowe, a oprócz tego inne grillowane specjały - karkówka, kiełbasa, żeberka, pstrąg, dla wegetarian warzywa - np. bakłażan. Jest też kiszka ziemniaczana, ziemniaki pieczone w popiele, czy na przystawkę pajda chleba ze smalcem i ogórkiem.
Pyszna ryba, kiełbasa soczysta
Szaszłyk wieprzowy bardzo dobry. Drobiu nie jadam, więc niestety nie mogę ocenić, kiełbasa też dobrze przyrządzona - chrupiąca, soczysta, elegancko zarumieniona. Bardzo gustuję w daniach ziemniaczanych. Jeśli chodzi o kiszkę, to jadłem lepszą, ziemniaki z popiołu takie jak trzeba. Spróbowałem chleba ze smalcem. Smalec niezgorszy, ale jak dla mnie zbyt oszczędny - mało skwarek i cebuli. Najbardziej smakował mi pstrąg. Rybę na grillu tylko pozornie łatwo zrobić. W "Małej" ktoś się na tym zna. Pstrąg jest równo opalony, nieprzyczerniony, ale ładnie zarumieniony, aż chrupiący, ale nie spalony. A w dodatku jest świeży. Jak zresztą wszystko - i mięso, i warzywa, i dodatki.
Największym minusem "Malej" jest fakt, że posiłki podawane są na papierowych tackach z plastikowymi sztućcami. Niby taki grillowy sznyt, ale dobry raczej w plenerze, a nie w barze. Przydałoby się zainwestować w porcelanowe talerze i zwykłe sztućce. Nakładanie łyżeczką ze słoika na plastikowy talerz musztardy i innych przypraw to także nie najlepszy pomysł. Musztarda, keczup, czy chrzan powinny stać na każdym stoliku, jak sól i pieprz. Byłoby to i w dobrym tonie, i eleganckie, i estetyczne.
Na koniec mała uwaga do cen. Niby pięć, czy sześć złotych za szaszłyk to niedużo, ale porcje zbyt dosłownie rymują się z nazwą - są rzeczywiście małe. Osiem złotych za nieduży kawałek kiełbasy, cztery złote za kromkę chleba ze smalcem, wreszcie trzy złote za malutką butelkę wody mineralnej to jednak tanio nie jest.
Lokal ma potencjał, bo jest smacznie, no i menu ma swoją specyfikę, ale trzeba by chyba popracować nad dopasowaniem ceny do porcji, no i odejść od plastiku. Talerz, normalny widelec i nadający się do krojenia nóż. To powinien być dziś standard każdego szanującego się lokalu, wszystko jedno czy baru mlecznego, czy eleganckiej restauracji. W nowej szaszłykarni też tak powinno być.
Nasza ocena: 4/6.
(wk)