Szewc - taki niedzisiejszy zawód, a ręce pełne roboty
31 października 2012
"Zakorzenieni na Bemowie" to nowy cykl prezentujący ludzi, którzy z dzielnicą związani są od lat. Tu żyją i pracują, nierzadko wykonując zapomniane od dawna zawody. W tym wydaniu - pan Roman Jarosz, który od blisko 20 lat prowadzi punkt naprawy obuwia - na tyłach pawilonu handlowego sąsiadującego z Biedronką, przy skrzyżowaniu ul. Powstańców Śląskich z Radiową. Ani przemiany gospodarcze, ani kryzys światowy nie zaszkodziły jego działalności. Klienci ciągle przychodzą.
Bo trzeba się znać na rzeczy
- Po pierwsze, trzeba znać się na rzeczy, mieć wiedzę - tłumaczy pan Roman. Po drugie, trzeba być rzetelnym i uczciwym. Niestety, teraz jest wielu takich, którzy robią byle jak, byle szybko, byle zarobić. Na materiałach oszczędzają... Ale w ten sposób długo nie przetrwają. Na pobliskim bazarku zdarzali się tacy szewcy, ale szybko kończyli swoją działalność. Dlaczego? Po dwóch tygodniach od naprawy butów klienci nie mogli w nich chodzić, bo były znowu zepsute. I przynosili do mnie! A u mnie jedna trzecia ceny, szybko i porządnie zrobione! Ja mam klientów nie tylko z osiedla, niektórzy do mnie przyjeżdżają z daleka, jedna pani nawet z Łodzi...
Naszą rozmowę przerywa wizyta klientki, która właśnie przyszła odebrać pantofle.
- I jak? Dobrze? - pyta pan Roman.
- Dobrze, jak zawsze! - odpowiada zadowolona kobieta.
Siła marketingu szeptanego
Roman Jarosz zdobył wielu stałych klientów. Ludzie byli zadowoleni z jego usług, więc wracali z kolejną parą butów do naprawy.
- Poza tym ludzi trzeba słuchać, rozumieć ich potrzeby - opowiada dalej szewc. - Jak ktoś przynosi buty z flekami do zrobienia, a ja zobaczę, że przy podeszwie coś się rozkleja, to od razu podkleję, bo po co ma zaraz przychodzić drugi raz? Jak klientka chce dopłacić za dodatkową usługę, ja mówię: "Nie trzeba. Jak pani jest zadowolona, proszę powiedzieć o mnie koleżankom." I tak pojawiają się nowi klienci.
Przynoszą prezenty
Pan Roman zaprzyjaźnił się z wieloma okolicznymi mieszkańcami. Jest znany i lubiany, czasem dostaje od swoich klientów drobne prezenty: ciasta, miód. W ciągu tych wszystkich lat zdążył też wypracować własne metody naprawy butów: - To jest na przykład pędzelek, który sam zrobiłem - opowiada szewc, wyjmując z biurka metalowe narzędzie przypominające długi pilnik. - On jest dużo lepszy od takich, które można kupić w sklepie. Wszędzie nim dosięgnę, w każdą część buta. Choć jest z metalu, jest sprężysty, giętki... Jak ktoś jest dobry w tym, co robi, to przetrwa. Niezależnie od tego, jaki zawód wykonuje - kwituje.
kz
W Twojej okolicy funkcjonuje zakład lub firma, która na dobre wpisała się w krajobraz Bemowa? Mieszkasz w dzielnicy od lat, wykonujesz odrobinę "niedzisiejszy", choć bardzo potrzebny zawód? Pisz: echo@gazetaecho.pl, dzwoń 22 614-58-28. Może i Ty jesteś już zakorzeniony na Bemowie...