Po naszym artykule w sprawie planowanej przez burmistrza Jacka Kaznowskiego iluminacji ratusza za kwotę ponad 300 tys. zł przez dzielnicę przetoczyła się burza.
Mieszkańcy nie kryli oburzenia z powodu niefrasobliwości burmistrza (a może nieznajomości potrzeb zarządzanej przez siebie dzielnicy?), zaś radni byli wściekli na pominięcie ich w procesie decyzyjnym. Na naszym forum zarzucano burmistrzowi oderwanie od rzeczywistości, bagatelizowanie potrzeb poszczególnych osiedli na terenie Białołęki, dostało się też przy okazji rzeczniczce urzędu Bernadecie Włoch-Nagórny za usprawiedliwianie "konieczności" oświetlenia budynku. Sugerowano, kto i w jakim zakresie powinien zająć się białołęckimi urzędnikami. Wypowiedzi internautów z naszego forum krążyły po stołecznych mediach - od "Gazety Wyborczej" po liczne portale. Teraz wiadomo już na pewno:
"światełek Kaznowskiego"
nie będzie. Zarząd dzielnicy postanowił unieważnić przetarg na iluminację.
W redakcji przypomniał nam się skecz kabaretu Tey, odnoszący się do rządów w teraźniejszości i starożytnym Egipcie (co prawda z 1980 roku, ale akurat przez te trzydzieści lat w Polsce niewiele się zmieniło w tej kwestii): tam masy były ciemne, a umysły jasne. Strach pomyśleć, co się teraz stanie, jak ratusz będzie pogrążony w ciemnościach...
(wt)