Statkiem z Tarchomina do Młocin
23 stycznia 2017
Prom Tarchomin - Młociny może być turystycznym hitem Warszawy. Najpierw trzeba jednak zbudować nową przystań.
Na lewym brzegu urokliwy park Młociński z ogromnym placem zabaw, pałac Bruhla i malownicze miasto-ogród na górce, na prawym - Białołęcki Ośrodek Kultury, park Picassa i zabytkowy kompleks pałacu Mostowskich. Gdyby udało się połączyć te wszystkie miejsca przeprawą promową, północna Warszawa odkryłaby swój potencjał do weekendowych wypadów, zaś mieszkańcy Tarchomina dowiedzieliby się, jak przyjemnie jest płynąć statkiem do Młocin.
O budowę drugiej białołęckiej przystani, z której mogłyby wypływać promy, zamierzają starać się burmistrz Ilona Soja-Kozłowska i radny Filip Pelc. Zadanie nie będzie proste, bo brzegami Wisły zarządza warszawski samorząd - kluczowe byłoby przekonanie radnych miasta i Zarządu Zieleni. Potencjalnie sojusznikiem Białołęki mogą być Bielany, na których Soja-Kozłowska pełniła funkcję zastępczymi burmistrza. Budowa przystani na Tarchominie jest w zasięgu ręki, ale dużo wody upłynie w Wiśle, zanim popłyniemy statkiem do Młocin.
Przystań na Tarchominie mogłaby być bliźniaczką tej otwartej w ubiegłym roku na Młocinach. Można dotrzeć do niej ścieżką w parku Młocińskim. Jest doskonale wkomponowana w zieloną okolicę. Nawet pagórek w kształcie muszli ślimaka, choć rzuca się w oczy, nie sprawia wrażenia sztucznego. Wyłożony został darnią, a naturalne materiały zostały zastosowane wszędzie, gdzie tylko było to możliwe. Ścieżki mają żwirową nawierzchnię, a brzegi umocniono kamieniem. Betonu jest niewiele i użyto go tylko tam, gdzie było to absolutnie niezbędne. Budowa przystani kosztowała 524 tys. zł.
(dg)