"Stary" Tarchomin wciąż robi wrażenie? Zmieńmy go wspólnie
5 października 2018
Porównując tarchomińskie osiedla, które powstawały w latach 80. i 90., z osiedlami zbudowanymi w ostatnim czasie wyraźnie widać różnice.
Stare osiedla oferują wszystko, co jest potrzebne do wygodnego mieszkania. Mają dobrze rozplanowane bloki, poprzecinane siecią chodników. Mają mnóstwo skwerów zielonych, dobrze utrzymanych trawników i pięknych drzew. Zieleń starych, tarchomińskich osiedli robi wrażenie na przyjezdnych i często skłania do poszukiwania lokali do kupna właśnie w tej okolicy. Podoba się im także przestrzeń. Bloki są tak rozplanowane, że pomiędzy nimi jest miejsce na zieleń, części wspólne oraz miejsca parkingowe. Bloki przy ulicach Porajów, Picassa czy Pancera nie są ogrodzone, dzięki czemu pełnią funkcję miastotwórczą i integrują mieszkańców.
Po takim wstępie wydawać by się mogło, że na starszych osiedlach - wybudowanych głównie przez spółdzielnię RSM Praga - mieszkańcom niczego do szczęścia nie brakuje.
A jednak. Z upływem czasu potrzeby się zmieniają, rozwój miasta generuje nowe "zachcianki", pojawiają się nowe standardy infrastruktury. To wszystko wymusza potrzebę zmian na Tarchominie. Dobrym przykładem jest moje rodzinne osiedle przy ul. Pancera. Na tym osiedlu mamy duży, zielony skwer, na którym rosną ładne drzewa. Na skwerze jest hydrofornia, na której usypana jest górka. Porośnięta trawą dodaje uroku temu obszarowi, a zimą jest miejscem zabaw dla kolejnych pokoleń dzieci. W tej chwili teren jest ogrodzony płotkiem i można nim cieszyć jedynie oczy. Wśród lokatorów okolicznych bloków zrodził się pomysł, aby skwerek zrewitalizować, nadając mu trochę nowych funkcji i udostępniając mieszkańcom.
Pomysłów jest kilka. Można odtworzyć alejkę, której "zabytkowe" ślady jeszcze widać. Wzdłuż alejki warto byłoby ustawić ławki, kosze na śmieci, niewielką zabawkę dla dzieci, np. małe linarium. Można także wykorzystać istniejącą górkę, a na jej zboczu zamontować zjeżdżalnię.
Warto się rozejrzeć i działać
Gdy przedstawiłem te pomysły przedstawicielom spółdzielni RSM Praga, o dziwo od razu zapalili się do działania. Wspólnie ustaliliśmy, że ostateczny kształt rewitalizacji skwerku pomiędzy blokami Pancera 18 i Pancera 22 ustalą sami mieszkańcy podczas konsultacji, które są w trakcie przygotowań i wkrótce się rozpoczną.
Przytoczony przykład jest bardzo dobrą praktyką odpowiadania na potrzeby mieszkańców i zmiany otaczającej okolicy. Warto się rozejrzeć, czy małymi modyfikacjami nie da się zmienić wspólnej przestrzeni, aby lepiej służyła ludziom.
Innym przykładem nowych potrzeb jest asfaltowe boisko piłkarskie na osiedlu Pancera. Na przełomie lat 80. i 90. takie panowały standardy, w tej chwili normą jest sztuczna murawa. Tutaj niestety zakres inwestycji i koszty są wysokie. Rewitalizacji wymaga cały kwartał, łącznie z boiskiem do koszykówki. Już kilkakrotnie mieszkańcy próbowali pozyskać z budżetu partycypacyjnego fundusze na modernizację boiska. Niestety wartość projektu i duża konkurencja na tym obszarze spowodowały, że projekt nie przeszedł w głosowaniu. Szansą na rewitalizację boisk mogłoby być bezpośrednie zaangażowanie finansowe samorządu dzielnicowego. Przesłanką za takim zaangażowaniem jest ogólnodostępność tego terenu oraz sąsiedztwo publicznego przedszkola. W tej chwili z boiska korzystają także dzieci z okolicznych osiedli. Można wykorzystać formułę partnerstwa publiczno-prywatnego do sfinansowania tego przedsięwzięcia.
Przytoczone przykłady pokazują, jak zmieniają się potrzeby i oczekiwania ludzi. Reakcją na te potrzeby powinny być podejmowane działania - we współpracy z mieszkańcami. Pomysły są często lokalnie innowacyjne i wnoszą powiew świeżości na naszych osiedlach.
Piotr Oracz
autor jest radnym dzielnicy Białołęka
kandydującym ponownie z listy PiS