Nowe ogrodzenie wokół krzyża upamiętniającego poległych żołnierzy polskich w czasie powstania listopadowego budzi spore kontrowersje.
3 maja doszło tu do drobnego incydentu - delegacja, która przyszła złożyć wieńce, zastała ogrodzony teren i zamkniętą furtkę. Część uczestników musiała sforsować płot górą, a wieńce trzeba było podawać nad ogrodzeniem. Mimowolnym sprawcą zamieszania stał się właściciel Zajazdu Napoleońskiego - Jan Walczyk, były żołnierz Armii Krajowej. To właśnie on postawił nowe ogrodzenie na kamiennej podmurów-ce. Zrobił to, ponieważ uważa, że krzyż powstańczy stoi na terenie należącym do zajazdu. A po drugie był wielokrotnie świadkiem parkowania przed krzyżem samo-chodów przez klientów banku znajdującego się tuż obok. Zdarzało się, iż wysypy-wali oni tam zawartość samochodowych popielniczek czy inne śmiecie. W tej chwili jest to niemożliwe, a teren wokół krzyża jest bardzo zadbany. Pracownicy zajazdu codziennie tu sprzątają, usuwają zwiędłe liście, trawa wokół krzyża jest podlewana, a sam krzyż podświetlony. Pan Walczyk, gdy nabył w 1981 roku obecny zajazd, od-restaurował ten krzyż i postawił tu kamienny postument. Klucz do furtki umożliwia-jącej wejście leży cały czas w recepcji zajazdu i każdy, kto o niego poprosi, otrzy-ma go. Uczestnicy majowej uroczystości nie wiedzieli o tym i tylko dlatego doszło do nieprzyjemnej sytuacji.
Obecnie spór toczy się w innej sprawie. Wawerski ratusz uważa, że ogrodzenie zostało postawione nielegalnie i że teren wokół krzyża nie należy do Zajazdu Na-poleońskiego a do Skarbu Państwa. Kto ma rację trudno na razie rozstrzygnąć i nie obejdzie się pewnie bez pomocy sądu. Biorąc jednak pod uwagę, iż za komuny - gdy sprzedawano panu Walczykowi ten teren - panował dość solidny bałagan praw-ny, więc może się okazać, iż obie strony mają swoje racje. Biorąc jednak pod uwa-gę, że właściciel zajazdu bardzo dba o krzyż i jego otoczenie, nawet gdyby się oka-zało, iż jest to teren Skarbu Państwa, obecne ogrodzenie nie powinno zniknąć. Pan Walczyk dba o krzyż systematycznie, a instytucje państwowe, które są do tego zo-bowiązane, nawet przy najlepszej woli mogą to czynić tylko incydentalnie.
Andrzej Gzyło