Segedyńska zamiast Szegedyńskiej? Po co?
23 kwietnia 2013
Władze miasta chcą zmienić nazwę ulicy Szegedyńskiej na Segedyńską. To tylko jedna litera, ale budząca ogromne emocje. W obronie nazwy obecnie figurującej na tabliczkach na posiedzenie komisji rady Warszawy przybyło blisko 20 mieszkańców, radni i burmistrz Bielan Rafał Miastowski. - Całe życie mieszkałem na Szegedyńskiej. Co jest? - wścieka się pan Grzegorz.
Problem z lat 60.
Skąd wziął się problem? W roku 1967 Rada Narodowa w porozumieniu z ambasadą węgierską zdecydowała o nadaniu ulicy na Wrzecionie nazwy Segedyńska. Na ten akt właśnie powołuje się prezydent miasta. Podobno to słowo wymawiane po węgiersku z jakimś oddźwiękiem może oznaczać za przeproszeniem "dupa" - mówi radny Rzońca. Jednak urzędnicy doszli do wniosku, że trzeba ją spolszczyć. W związku z tym część mieszkańców ze starszych roczników ma w dokumentach jedną, a część drugą nazwę. Urodzeni później dostali już "Szegedyńską". Władze miasta twierdzą, że dokumentów nie trzeba będzie wymieniać. Chyba że np. kończy się ważność dowodu osobistego czy prawa jazdy - wtedy w nowym dokumencie nastąpi zmiana. Gorzej w bankach czy przy wypisach z aktów notarialnych.
- Dlatego wesprzemy interes mieszkańców - mówi Rzońca, chociaż oficjalnie obowiązuje nazwa Segedyńska. Na ulicach tego jeszcze nie widać.
Jak to wszystko przebiega?
Propozycje zmian ulic przedstawia Zespół Nazewnictwa Miejskiego, organ doradczy pani prezydent. Propozycje rozpatruje następnie Komisja Nazewnictwa Rady Warszawy. Niezależnie od tego co zdecyduje, ostateczne postanowienia zapadają na posiedzeniach całej rady miasta. I taka decyzja już zapadła. Koszt wymiany tablic na ulicy średniej wielkości nie jest duży, bo wynosi 3 do 4 tysięcy złotych. Gorzej mają mieszkańcy. Zmiany w urzędach następują bezpłatnie, ale są inne uciążliwsze, jak choćby w bankach. Dlatego ludzie się burzą.
- Rozumiem zmianę, kiedy patronem jest osoba z poprzedniego ustroju, bo się okazało po latach, że to zbrodniarz. Jednak jeżeli chodzi o jedną literę, to co to za sens? Nawet jak nie zapłacę w urzędzie za zmianę pisowni adresu, to i tak muszę pofatygować się na miejsce i zgłosić takie zapotrzebowanie. To mnie denerwuje. A na tej zmianie się przecież nie skończy. Urzędy są po to, aby załatwiać niezbędne sprawy. I chyba nie po to, żeby komplikować nam życie - mówi pan Grzegorz, mieszkaniec Bielan.
Okrąg do d...
Nazwa ulicy sięga lat 60. ubiegłego stulecia. Początkowo ulica na Wrzecionie miała nazywać się Okrąg albo Łuk, ale zdecydowała opcja o przyjaźni-polsko węgierskiej. Na dzisiejszą zgubę.
- Miasto, od którego pochodzi nazwa, brzmi po polsku Seged, ponieważ węgierskie "sz" wymawia się jak polskie "s". Polska nazwa Szegedyn wzięła się z chęci zachowania oryginalnej pisowni - mówi pani Dorota, tłumaczka z węgierskiego.
- Te tłumaczenia jeszcze dolewają oliwy do ognia. Podobno to wymawiane po węgiersku z jakimś oddźwiękiem może oznaczać za przeproszeniem "dupa" - mówi Rzońca. To argument nie do odparcia. Nikt przecież nie chciałby mieszkać w d...
W przyszłym tygodniu jest sesja rady dzielnicy Bielany. Mieszkańcy zamierzają dać upust niezadowoleniu. Po co to wszystko? Ku chwale ortografii?
mac