Ścieżki rowerowe w powiecie do kitu?

Na forach internetowych zawrzało, gdy jeden z rowerzystów zaczął opisywać swoje doświadczenia związane z drogami dla rowerów w Legionowie i okolicach. Na władze miasta posypały się gromy. - System ścieżek rowerowych w regionie to jedna wielka fikcja - mówią rowerzyści.

Droga z przeszkodami

- Na każdym kroku miasto i region chwalą się tym, jak bardzo są przyjazne dla rowerzystów. Może czas zacząć coś robić, a nie tylko mówić? - pyta pan Wojciech. Opowiada, że wzdłuż drogi krajowej nr 61, czyli głównych ulic Legionowa - Warszawskiej i Zegrzyńskiej, na rowerzystów czeka szereg pułapek. - Na całej długości ścieżki zdarza się, że gałęzie drzew rosnących przy drodze wystają akurat na wysokości głowy rowerzysty. W wielu miejscach ścieżka nagle znika, szczególnie w okolicach McDonalds' i Tesco. Na całej trasie podłoże jest na tyle niestabilne, że kostka, z której zbudowano drogę, rusza się pod kołami - mówi cyklista. W okolicach PoloMarketu droga już się zapadła, a tuż obok na środku ścieżki stoi kosz na śmieci. Przy skrzyżowaniu z ul. Sobieskiego pułapką dla nieuważnych rowerzystów jest skrzynka elektryczna.

Plan Legionowa obejmuje też ścieżki widma, których nie ma, jak np. ta na ulicy Siemiradzkiego.

Latarnie na drodze i teleportacja

Ciekawa przygoda czeka cyklistów też na Piaskach, wzdłuż alei Sybiraków. - Tu projektant wykazał się szczególną inteligencją i postawił na drodze... latarnie - mówi pani Ewa.

Na Piaskach elementem ścieżki rowerowej są latarnie, na Sobieskiego skrzynka elektryczna.

Kolejny bubel pojawia się na Jagiellońskiej. Jadąc od centrum, mijamy podstawówkę nr 2 i tu czeka nas niespodzianka. Ścieżka rowerowa kończy się przed skrzyżowaniem z ul. Barską. Dalej, zgodnie z przepisami, nie można jechać po chodniku, bo jest za wąski. Na jezdnię też nie powinniśmy wjeżdżać, bo wymalowana jest na niej podwójna ciągła, co uniemożliwia wyprzedzanie przez samochody.

Prawdziwej sztuki teleportacji muszą nauczyć się rowerzyści przy drodze krajowej nr 61. Od strony Jabłonny droga dla cyklistów biegnie po stronie prawej, a w Legionowie po lewej stronie jezdni. Przeprawy między nimi oczywiście nie zaplanowano. Przejazdu dla rowerów nie ma także na Warszawskiej/Zegrzyńskiej, ani przy skrzyżowaniu z Sobieskiego, ani z Sowińskiego.

Miasto nie widzi problemów?

Zdaniem Anny Szwarczewskiej, rzeczniczki urzędu miasta, Legionowo jest przyjazne dla cyklistów. - Ścieżki rowerowe na terenie gminy Legionowo są stosunkowo nową inwestycją, jednak wszystkie są utwardzone i nie wymagają remontów - zachwala pani rzecznik. Jak twierdzi, jest na tyle dobrze, że obecnie prace przy ścieżkach związane są jedynie ze stałym utrzymaniem w czystości i pielęgnacją zieleni, tak by nie przeszkadzała rowerzystom.

Ci polecają miejskim urzędnikom, by wsiedli na rowery i spróbowali przejechać miasto. - Może chociaż zawstydzą się swojego entuzjazmu - dodaje pani Ewa.

Region też nie ma się czym chwalić

Jak donoszą internauci, szlak rowerowy niebieski (Łacha, Gąsiorowo, Kania) jest nieprzejezdny, bo droga w lesie, którą wiódł, jest obecnie w rękach prywatnych. Nowy właściciel, który widocznie nie lubi cyklistów, wykopał w poprzek drogi rów i dla pewności postawił jeszcze szlaban. Na czerwonym szlaku rowerowym (zwanym wieliszewskim) w Olszewnicy zwieziono około 30 wywrotek gruzu budowlanego i ziemi. Jak żartują rowerzyści, w okolicach Sikor trasa jest przejezdna tylko dla rowerów wodnych. Zrobiło się tu prawdziwe bagno ze sporej wielkości szuwarami.

Ze świecą trzeba też szukać oznaczenia szlaków. W wielu miejscach po prostu ich nie ma.

Cykliści twierdzą, że wiele dróg rowerowych to "sztuka dla sztuki". Tak jest np. wzdłuż drogi nr 631 w Janówku i dalej od Olszewnicy Nowej do Skrzeszewa. Nawierzchnię ułożono tam na tyle niechlujnie i na tak źle przygotowanym podłożu, że dzisiaj trudno po niej jeździć. Droga rozpada się pod kołami. Mało który zarządca ścieżek pamięta też o przycinaniu drzew i krzewów, które dają się we znaki rowerzystom.

Kiedy więcej?

Miasto przyznaje się zaledwie do niespełna 6 km ścieżek rowerowych. - Są wśród nich oznakowane ścieżki biegnące m.in. przy chodnikach i drogach, ale też takie odcinki, które prowadzą po zwykłych ulicach. Te drugie nie mają niestety żadnych oznaczeń, ani poziomych, ani pionowych - mówi Anna Szwarczewska, rzeczniczka prasowa miasta.

Brak oznaczeń powoduje to, że rowerzyści, którzy nie znają dobrze Legionowa i przebiegu szlaku nawet nie wiedzą, że w tym miejscu powinni dalej jechać jezdnią. - Nie dało się poprowadzić tych ścieżek w inny sposób. Odcinków tych nie dało się oznakować, ponieważ ulice są w tym miejscu zbyt wąskie, by wyznaczać na nich pas dla rowerów - dodaje rzeczniczka.

Miasto zapowiada także budowę dwóch kolejnych odcinków ścieżek. Prawie 600-metrowego odcinka na ul. Polnej i ok.

390-metrowego odcinka na Strużańskiej. - W tym roku wykonany będzie projekt, a z realizacją trzeba będzie poczekać na lepsze warunki atmosferyczne - mówi Szwarczewska.

Nie wszystkie drogi dla rowerów przebiegające przez Legionowo są budowane i zarządzane przez miasto. Część z nich należy do powiatu, część do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, jak np. ścieżka przy drodze krajowej nr 61. Z informacji do których udało nam się dotrzeć wynika, że starostwo planuje pobudować odcinek od PKP Piaski do Wieliszewa. Ścieżka ma powstać również w Alei Róż.

Maciej Kamiński

Która trasa rowerowa w powiecie jest najlepsza, a która najgorsza według naszych czytelników? Prosimy też o kolejne przykłady i zdjęcia rowerowych pułapek w Legionowie - echo@gazetaecho.pl.