REKLAMA

Bielany

różne »

 

Sąsiedzki koszmar na Marymonckiej

  11 maja 2007

Gehenna mieszkańców bloku przy Marymonckiej 159 trwa od dziesięciu lat. Życie bardzo skutecznie utrudnia im niepoczytalna sąsiadka. Lokatorzy boją się o swoje życie.

REKLAMA

Historia jak wiele innych

Opisana historia to niestety nie odosobniony przypadek. Prawie w każdym więk-szym osiedlu zdarzają się osoby, które stwarzają zagrożenie dla swoich sąsiadów. Gromadzą śmieci, przez co cały blok staje się wylęgarnią zarazków i robactwa lub zachowują się w inny sposób mogący świadczyć o ciężkiej chorobie psychicznej. W większości przypadków są to osoby, które same zrezygnowały z pomocy psycho-loga lub psychiatry. Tak było w opisywanym przez nas przypadku. Lokatorka z Marymonckiej korzystała z takiej pomocy w bielańskim OPS-ie. Później stwierdziła, że jest zdrowa i opieki nie potrzebuje. Zazwyczaj w takich sytuacjach OPS umywa ręce, tak samo zresztą jak służby porządkowe i zarządcy nieruchomości.

Co można zrobić?

Przy odrobinie dobrej woli na wszystko można znaleźć odpowiednie przepisy.

- Przede wszystkim sąsiedzi tej pani mogą złożyć w komendzie oficjalne zawia-domienie o przestępstwie - mówi Małgorzata Gołaszewska, oficer prasowy bielań-skiej policji. - To zupełnie co innego niż zwykłe zgłoszenie. W takim zawiadomieniu należy jak najbardziej szczegółowo opisać zaistniałą sytuację. Jeśli miały miejsce groźby, trzeba pamiętać, że są one ścigane tylko na wniosek. Osoba, wobec której postawiono zarzuty, musi stawić się na przesłuchanie, w przeciwnym wypadku pro-kuratura może wydać nakaz doprowadzenia. W razie potrzeby może wydać także nakaz przeszukania lokalu. Bez tego nie da się do podejrzanej osoby wejść. Jeśli prokuratura uważa, że ma do czynienia z osobą niepoczytalną, powołuje biegłego psychologa lub psychiatrę, który może to stwierdzić.

Jest to droga do ewentualnego ubezwłasnowolnienia takiej osoby. Jak powie-dział "Echu" p.o. dyrektora bielańskiego Zarządu Gospodarowania Nieruchomoś-ciami Arkadiusz Przybylski, z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie czy przymusowe leczenie może także wystąpić OPS. Pozwala na to ustawa o zdrowiu psychicznym.

Sprawa z Marymonckiej jest dobrze znana administratorowi z ZGN-u, Dorocie Ziemskiej. - 14 kwietnia udało nam się wraz z policją i siostrą kłopotliwej lokatorki wejść do lokalu - mówi administratorka. - Siostra podejrzewała, że pani ta mogła się zagłodzić. Okazało się, że lokatorka żyje. Została zabrana do oddziału psychia-trycznego w Szpitalu Bielańskim i z naszych informacji wynika, że przebywa tam nadal. W razie problemów mamy także teraz kontakt z siostrą tej pani.

Jak twierdzi administratorka oględziny w lokalu wykazały, że osoba ta nie de-wastuje mieszkania - kable i ściany były w porządku. Była tylko jedna dziura w ścianie, po wyważaniu drzwi. Oprócz tego uciążliwa sąsiadka regularnie płaci komorne. To, jak się dowiedzieliśmy, zawęża znacznie pole działania ZGN-u.

Faktem jest, że zarządcy nieruchomości mają w Polsce ręce związane przepi-sami. Prawo o najmie lokali i prawo o spółdzielniach mieszkaniowych praktycznie uniemożliwiają interwencję w czyimś lokalu i np. odcięcie gazu, jeśli dana osoba za gaz płaci. Można się tam dostać w zasadzie tylko w przypadku podejrzenia awarii lub czyjejś śmierci. Na pewno przydałyby się zmiany ustawowe, pozwalające na to, by zarządca nieruchomości mógł interweniować także w przypadku zagrożenia dla innych lokatorów budynku. Nie rozwiązuje to jednak kwestii co dalej z niebez-piecznym lokatorem zrobić. Można oczywiście wystąpić o nakaz sprzedaży lokalu (w przypadku spółdzielni mieszkaniowych) lub o eksmisję (w przypadku lokali ko-munalnych), ale jest to tylko podrzucanie w inne miejsce kukułczego jaja. - Nawet gdyby udało się uzyskać wyrok eksmisji tej osoby i znalazłby się lokal zastępczy, mielibyśmy nadal ten sam kłopot, tyle że w innym budynku. Tego typu sprawy przeciągają się latami. W takich przypadkach powinna sprawniej działać opieka społeczna - kwituje Arkadiusz Przybylski. Zarządca mówi także, że sąsiedzi takiej osoby, zamiast popadać z nią w konflikt, mogą próbować się dogadać, żeby nie czuła się zagrożona. Poczucie zagrożenia jeszcze bardziej komplikuje sytuację.

Wydaje się jednak, że ustanowienie nad uciążliwym sąsiadem przymusowej opieki, to jedyne rozwiązanie, które w opisanej sytuacji może przynieść dłu-gotrwały skutek. Z tym, że osoba ubezwłasnowolniona ma prawo od takiej decyzji sądu się odwoływać. Często tworzy się z tego błędne koło.

Do sprawy będziemy wracać.

mz

Pewnego dnia do redakcji "Echa" przyszedł list z prośbą o pomoc. Cytujemy jego najważniejsze fragmenty.

* * *

Wykorzystawszy już wszelkie dostępne środki pomocy w postaci służb porząd-kowych, jak i zarządców budynków komunalnych zwracam się do państwa z prośbą o pomoc w sprawie lokatorki zamieszkującej przy ul. Marymonckiej 159 - pisze Czytelnik "Echa". - Jest to osoba starsza i chora psychicznie, mieszkająca samotnie w swoim lokalu. Pani ta nagminnie i systematycznie w godzinach nocnych zakłóca ciszę oraz łamie wszelkie zasady współżycia w bloku mieszkalnym. Bez baczenia na porę bardzo głośno krzyczy, raz wzywając pomocy, a innym razem wykrzykując obelżywe słowa. Towarzyszy temu ciągłe przesuwanie i upuszczanie przedmiotów szklanych bądź innych na podłogę, co jak można się łatwo domyślić, w godzinach nocnych nie daje lokatorom skorzystać z przywileju dla wszystkich, jakim jest cisza nocna. Przy próbach zwrócenia uwagi i prośbie o zachowanie się w sposób obo-wiązujący wszystkich mieszkańców, pani ta wyzywa i obrzuca wulgarnymi słowami oraz grozi.

Dodatkową "atrakcją" jest rzucanie w mój balkon odpadkami, zwłaszcza gdy na balkonie bawi się trzyletnie dziecko. Ja i moja rodzina nie czujemy się bez-piecznie, boimy się gróźb i sytuacji stwarzanych przez osobę niepoczytalną. 5 kwietnia o godz. 4 rano kobieta ta wyrzucała przez balkon meble. O tym incydencie została poinformowana straż miejska oraz policja. Obie te służby przybyły na miejsce, funkcjonariusze próbowali dostać się do lokalu, lecz bezskutecznie.

Moje mieszkanie jest nagminnie zalewane. Ostatnie zalanie było 11 kwietnia (woda ciekła od godz. trzeciej rano do 11.00). Powiadomione służby zakręciły dopływ. Przez jedną lokatorkę siedem rodzin nie mogło przez tydzień korzystać z wody.

Jednak istnieje jeszcze największe zagrożenie, jakim jest używanie przez tą panią gazu! Raczej nie trzeba wyjaśniać, co może być następstwem korzystania przez osobę niezrównoważoną psychicznie z kuchenki gazowej.

Proszę o pomoc w tej sprawie, gdyż wszelkie moje pisma i interwencje w opiece społecznej, straży miejskiej, policji oraz ZGN-ie pozostały bez jakiejkolwiek odpowiedzi...


 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBielany

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024